Nie umiem.
Chyba ze sto razy
próbowałam.
Starsze dziewczyny wyprawiałam do szkoły, zaglądałam do śpiących jeszcze maluchów, opróżniałam zmywarkę, wyjmowałam mięso na obiad, robiłam drugą kawę,
siadałam przy komputerze
z myślą... napiszę
i...
i nic.
Nie umiem.
Muszę to i tamto i mam przecież ważniejsze sprawy na głowie.
Milion materiałów czeka na uszycie,
wciąż nie mogę dobrze oświetlić koca do zdjęcia,
obiecałam, że zrobimy razem bransoletki i podkładki z włóczki
i do okulisty obie córki trzeba umówić
i sama muszę iść, bo okulary zgubiłam,
i kilka paczek zapakować,
śniadania, obiady, kolacje, odkurzanie, zakupy, rachunki, zapchany sedes, zalana podłoga, zalany sufit...
a maluchy ciągle się kłócą i szarpią...
i urodziny kolejne wyprawić trzeba...
i tak ciągle coś...
a ja tu sobie piszę...
i
i dlatego nie piszę.
;)
Nawet jeśli mam spokojną chwilę.
I mogłabym.
Nie umiem.
Muszę najpierw poukładać kilka rzeczy w swoim życiu.
Zdecydować.
Zmienić.
Bo zaczęło mnie wszystko przerastać.
Denerwuję się,
mam mniej cierpliwości.
I chce mi się płakać.
Bo zamiast porządku mam bałagan.
Bo trochę się w nim pogubiłam.
Bo kręcę się w miejscu zamiast iść.
I dlatego zabrałam się za sprzątanie.
Porządkowanie. Swoich priorytetów.
I kilku innych spraw ;)
I od razu mi lepiej :)
Kiedyś, gdzieś usłyszałam takie zdanie, że to nie dramaty nas powalają, ale właśnie bałagan...
Coś w tym jest...
I mam nadzieję, że będę tu częściej.
I może trochę inaczej?
Mam nadzieję, że odnajdę na nowo swój blogowy rytm.
Bo tak jednym ruchem wykasować.
Zniknąć.
Nie chcę.
Nie umiem.
Chyba ze sto razy próbowałam, starsze dziewczyny wyprawiałam do szkoły, zaglądałam do śpiących jeszcze maluchów...
ale nie umiem.
Zdjęcia są z listopada. Na specjalne życzenie Marty :):) Pewnie myślałaś, że zapomniałam ;)?
Byliśmy na Zuzi zawodach, w piłkę nożną, w Lancaster County, PA czyli u Amiszów ;)
Meczy było dużo i było bardzo zimno dlatego zdjęcia są tylko z samochodu :)
Ale są :)
Kilka lat temu, gdy tam byliśmy robiłam zdjęcia w amiszowskim domu i w szkole i wiosce, ale teraz nie mogłam ich znaleźć. Może kiedyś znajdę, to opublikuję:)
To ja lecę. Ubrać dzieci, bo wciąż w piżamach :)
Ta droga jest za mną. Spędziłam miesiąc zawieszona w letargu. I jedyne co osiągnęłam to kilka kilogramów na plusie. Bo jedyne co mi pomagało to nutella i kakao. A potem doszłam do wniosku, że ja tak dłużej nie mogę. Że jestem zwyczajnie po ludzku zmęczona. Ciągłymi wymaganiami, które stawiałam sobie ja sama. Jestem zmęczona ciągłym perfekcjoniznem, który depcze mi po piętach. Zaczęłam więc robić porządek. Przestałam odkładać na później. Zrezygnowałam z kilku projektów. Przewartościowałam pewne sprawy. Uznałam, że czasem lepiej się poddać niż walczyć dla samej walki. Zrobiło mi się lepiej. Lżej. Zrobiło się w końcu miejsce na plan. Wciąż wszystko układam sobie w głowie. Wciąż jeszcze szukam lepszych rozwiązań. Wciąż sprzątam. Ale jest lepiej.. i Tobie też tego lepiej życzę. Bądź więc cierpliwa. Wyrozumiała dla samej siebie. A porządek sam przyjdzie. W pewien deszczowy dzień po prostu przyjdzie..
OdpowiedzUsuńDziękuję :) U mnie problem leży w tym, że zaczynam i nie kończę:/ i wiem, że taka jestem a i tak zaczynam i potem te pozaczynane rzeczy mnie przytłaczają i w tym tkwi u mnie problem... a że ciągle czegoś szukam, próbuję, bo nie do końca wiem czego chcę, to dużo tego( kurcze, prawie 40tka na karku a ja jak uciekająca panna młoda z tym jajkami, które próbowała pamiętasz ten film??? tak się czuję!). No ale postanowiłam też się odczarować, przestać sobie wmawiać, że taka jestem właśnie bo to pewnie gdzieś te moje niedokończone sprawy determinuje. Pracuję, sprzątam i będzie ok ! Tobie też tego życzę i trzymam kciuki!
UsuńUdanych porządków Ci życzę :) zebys pewnego dnia wstala i zeby sie okazalo, ze mimo problemow wszystko jest na swoim miejscu i wiesz jak to wszystko ogarnac :) w sumie sobie tez tego zycze ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Trzymam kciuki za nas obie :)
UsuńJa Ci mogę piątkę przybić :-) też ciągle coś mnie odciąga, żeby posta napisać, ale tak lubię ten blogowy świat, że raz w miesiącu noc zarwę ale napiszę :-)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia
Pozdrówka cieplutkie!
Dziękuję Iwonka :) Ja też bardzo lubię ten blogowy świat :)
UsuńTęskniłam:) czekam na te wpisy jak na wiosnę za oknem, bo one są dla mnie taką trochę wiosną... przynoszą nowe spojrzenie , motywację do działania.. Dziękuję:) Kasia
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała jak motywują takie komentarze jak Twój! :) Dziękuję bardzo, bardzo Kasiu :)
Usuńtrzymam kciuki - za Ciebie i za siebie, też mam bałagan...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też trzymam kciuki :)
UsuńJa chciałabym zaznać choć połowy tego twojego "porządku". Wciąż czekam na mój wymarzony dom, który rośnie za długo i w bólach. Tu, gdzie mieszkamy od paru lat, "na chwilę", nie czuję, że jest mój dom. To miejsce na przetrzymanie. Żyję planami, marzeniami, wyobrażeniami, jak będzie. One trzymają mnie... Nie martw się więc, tylko ciesz się chwilą i tym co masz, bo masz tak wiele!! Masz piękną rodzinę i piękne życie, pięknie się w nim poruszasz. Czasem każdy na chwilę się gubi aby potem się odnaleźć. Życzę ci tego bardzo gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :) Mam jedną stałą. To moje dzieci i rodzina. I chociaż bardzo doceniam to co mam, wciąż uczę doceniać się bardziej. Chociaż mają dużo dzieci trudno o spokój one pozwalają też się zatrzymać, to one nam uzmysławiają jakie chwile w życiu są najważniejsze i najpiękniejsze. To, że taki dom a nie inny... widzisz ja mam dom, myślałam że to moje miejsce, a chcę mieć inny, mieszkam w Us a wciąż się zastanawiam czy nie wrócić, nie mogę powiedzieć o, to moje miejsce, wciąż tego nie czuję do końca i szukam... ale gdy przytulają mnie małe, umazane w czymś, rączki myślę ...nie ważne. Bo chociaż wszystko inne też jest ważne. Ale jest ważne mniej.
UsuńBuziaki przesyłam przez ocean :*
OdpowiedzUsuńOczywiście posprzątać musisz sobie sama ;) wszelako od siebie dodam że Cię tu zwyczajnie brakuje :)
Nawet nie wyobrażasz sobie, ile dla mnie znaczą Twoje słowa :) Dziękuję :)
UsuńJak fajnie, że jesteś! Nawet z bałaganem i "nie wiem" i "nie umiem". Nic nie musisz :-)
OdpowiedzUsuńp.s. to mój pierwszy komentarz u Ciebie, choć czytam Cię od dawna :-)
Dziękuję!!! bardzo, bardzo miło mi to słyszeć, czytać raczej ;)
UsuńDaleko bardzo od siebie, ale znajdujemy się w podobnym stanie ducha. Mnie też trudno jest się zabrać, a skreślać zupełnie nie chcę...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za sprzątanie. Twoje i swoje własne.
No właśnie wiem. odnośnie bloga Trwałam w zawieszeniu i trwałam i chciałam skasować i FB i insta i próbowałam sobie sobie bez bloga wyobrazić i rożne scenariusze w głowie ale nie zrobiłam niczego z tych rzeczy i postanowiłam tutaj zostać. Ale nie stać w miejscu, bo to mnie denerwuje bardzo Skoro już jest decyzja o pozostaniu to nie może wyglądać jak teraz wygląda i muszę coś zmienić. Więc jakieś zmiany będą. Tylko jeszcze nie wiem jakie haha ;)
UsuńAle piękne foty! Mnie ten temat mega fascynuje i kręci. I jakby była okazja to więcej proszę!
OdpowiedzUsuńA co do bałaganu - ja czuję może nie bałagan, ale taki niepokój wewnętrzny. Szukam wyciszenia, ikona zaczęta czeka a nie jestem gotowa by zasiąść, taka kotłowanina w głowie...
Tak, poszukam i gdy znajdę opublikuję, będę mieć tez Cię na uwadze, gdy tam będziemy następnym razem ;)
UsuńNie wiem czy lubisz czytać Jodi Picoult i czy nie czytałaś może , "świadectwa Prawdy"? Mi się podobała bardzo !! Fabuła toczy się w środowisku amiszów właśnie :)
jesteś taka prawdziwa.... niesamowita z Ciebie babka!
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję :) Miło mi bardzo :)
UsuńTak, prawda z tym bałaganem. Udanego sprzątania - na półce z priorytetami i każdej innej :) Uściski!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ściskam też :)
UsuńA ja i tak Cię podziwiam za ten "porządek" własnie i jestem pewna, że to tylko chwilowe zawirowanie, które pokonasz z prędkoscia światła i wrócisz tutaj ze zdwojoną siłą :) Trzymaj się ciepło. Spokoju dużo życzę oraz wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :)
UsuńDobrze Cię znowu czytać :) Powodzenia w porządkowaniu :) będę czekać na Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi ciepło na sercu z Tego powodu :) Dziękuję :)
UsuńCzekałam...czekałam na te kilka słów które zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój,
OdpowiedzUsuńjak wiosna na którą oczekuje aby wyciągnęła mnie z zimowego snu
Życzę aby wszystko się poukładało
nic nie przytłaczało
a bałagan schował się pod dywan ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
i czekam z utęsknieniem na kolejny wspomagacz nastroju :)
ps. piękne zdjęcia :)
Aż nie wiem co powiedzieć :) dziękuję Ci za te ciepłe słowa :)
UsuńMój nastrój też się poprawia, gdy coś tutaj popiszę ; ;)) A gdy czytam taki komentarz... niesamowicie mi miło. Bardzo dziękuję :)
Nie tylko my, czytelnicy powinniśmy się tu dobrze czuć, ale przede wszystkim Ty. Zrób porządki, poukładaj wszystko, odnajdź to, czego Ci brakuje, żeby to znów było Twoje miejsce. Nawet, jeśli bardzo się zmieni, to nadal to będzie Twój blog, a my przecież po to przychodzimy, aby właśnie Ciebie tu spotkać. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. I ja tutaj czuję się na swoim miejscu, to moja przestrzeń o którą postanowiłam powalczyć i nie odpuszczać. Powiedziałam sobie głośno- zostaję. A to oznacza dla mnie, że nie będzie tak jak było do tej pory, bo post raz na miesiąc wywoływał u mnie frustrację i przygnębienie zamiast cieszyć. Więc wprowadzę jakieś zmiany, nie do końca wiem jakie, ale zmiany muszą być :)
UsuńDziękuję Ci bardzo :)
ten bałagan... ja na to mówię: chaos. zaczyna się od rzeczy pozostawionej nie tam, gdzie trzeba, a kończy na braku kontroli nad czymkolwiek. życiowy chaos. a to wszystko z przemęczenia tylko. tylko i aż, jakkolwiek by na to nie patrzeć. i przychodzi taki moment, że dziczejesz, świrujesz, wychodzi z ciebie diabeł. i nic. wyjesz pod kołdrą, albo zgrzytasz zębami widząc wszystko w smutnym kolorze blue. jesteś zły, czujesz się bezwartościowy, nieuczynny. darmozjad jakiś. ale nie wychylasz tej głowy spod kołdry, dajesz sobie chwilę, momencik, kilka minut. bo przecież i tak już jesteś do niczego. a później okazuje się, że to był bunt organizmu, bo potrzebowałeś relaksu, mega wielkiego odpoczynku, którego sam byś sobie normalnie nie zafundował, jesteś obowiązkowy przecież, znasz swoje powinności. i nagle znów wychodzi słońce, twoje baterie uzupełniają braki.
OdpowiedzUsuńnie mam racji? ile to razy już było?
pozdrawiam ciepło
Tak, masz racje, ze sto razy w ostatnim czasie powiedziałam, że zmęczona jestem... Trochę popłakałam pod prysznicem, poleżałam na sofie w dzień haha a to z moim charakterem niesamowite jest ;) A potem stwierdziłam koniec. Sprzątam. I wzięłam się za sprzątanie. nie tylko w głowie ale i dosłownie, na kolanach i ze szmatą. Na różne takie smutki, użalania się nad sobą szmata działa rewelacyjnie ;D haha czuję się lepiej gdy mam czystą podłogę. Praca u podstaw a potem wszystko inne. Mam nadzieje, że sobie poukładam wszystko, bo za dużo pozaczynanych spraw a potem nerwy.. Sciaskam Cię Lucy i dziękuję :)
UsuńJaki u nich spokój .... tak mi się od razu pomyślało kiedy patrzę na te zdjęcia ... Julitko ja też muszę uporządkować wiele rzeczy ... ech czas przyszedł na to ... pewnie każde z nas ma taki czas, kiedy musi oddech głębszy zaczerpnąć i uporządkować myśli ... dobrych chwil dla Ciebie Serce, niech wszystko ułoży się tak jak chcesz :*
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)W takim razie i Tobie uporządkowania myśli życzę :) Wraz z porządkiem wszystko staje się prostsze... chciałabym, żeby było prościej, żebym wstawałam i pisała listę ok, dzisiaj to to i tamto a ja wstaję przygnębiona, bo nie wiem od czego zacząć... Ale to się zmieni!!! To postanowione! ;)
UsuńPoczułam się jak...w domu! Od dłuższego czasu mam wokół i w sobie ten rodzaj bałaganu i nieładu. Rozglądam się wkoło i...nie wiem, od czego zacząć. Pilniejszy jest jutrzejszy obiad i niecierpliwość zmywarki. Nie działają komentarze "od odrobiny kurzu nikt jeszcze nie umarł", bo najbardziej martwi ten brak perspektywy, brak widoków na ład i porządek, na leniwą chwilę sam na sam, gdy wszystko już zrobione.
OdpowiedzUsuńI tak się tego trzymam kurczowo...tego, że nie da się pisać, czytać i odrywać od ziemi, bo przecież doba za krótka, dzieci małe, bo zmęczona...i puścić nie chcę, bo się przyzwyczaiłam do tego trzymania. A czas się oderwać! Nie od razu całymi rękami, ale pomału, po jednym palcu, po kolei...
No właśnie... Chciałabym uprościć swoje życie a żeby to się udało trzeba posprzątać. Poukładać, przewartościować, zastanowić się czego ja chcę tak naprawdę, co jest dla mnie najważniejsze a co jest ważne mniej... tak jak napisałam wyżej, chciałabym wstawać rano, tworzyć te moje listy z rzeczami do zrobienia a ja wstaję rano przygnębiona bo tyle tego, że nie wiem za co się zabrać i nawet nie zapisuje, bo nie wiem co ważniejsze i uciekam, tak uciekam, w wyciągnie talerzy ze zmywarki...a potem w je załadowanie...i chcę przestać uciekać, zmienić coś!! Z radością robić listy I Tobie też tego życzę :) dziękuję Ci Aniu :)
UsuńDzięki, że jestem w Twoich ulubionych :D Ty jesteś w moich też :D
OdpowiedzUsuńCzytając tego posta przypominałam sobie jakie odczucia towarzyszyły mi jak odkryłam Twój blog. Dawno już to było. Wsiąkłam wtedy. Musiałam przeczytać wszystko:) Cieszę się, że "będziesz", bo...inspirujesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Dominiko (Dominka M. prawda??? ;) Bardzo się cieszę, że jesteś ze mną tak dłuuugo już !!! Ze zaglądasz i czytasz:) Niesamowite to jest dla mnie!!!
UsuńCieszę się:) I będę dalej. Już po napisaniu tego komentarza przypomniałam sobie, który Twój post mnie "wbił w fotel". Nie pamiętam już szczegółów, ale taki, który mi pokazał, że idziesz dalej tam, gdzie ja się zatrzymuję, że podejmujesz wyzwania, których ja unikam... Bardzo Cię pozdrawiam i życzę powodzenia w "porządkach":)
OdpowiedzUsuń