Czasami proszę zabierz te dzieci gdziekolwiek, bo inaczej zwariuję, oszaleję, włosy sobie z głowy powyrywam.
Czasami patrzę w lustro rano i nie wyobrażam sobie, że jestem w stanie przetrwać z nimi kolejny dzień.
Czasami włączam bardzo głośno telewizor, i udaję, że nie słyszę, że dzieci coś ode mnie chcą.
Czasami uciekam na zakupy, których akurat robić dzisiaj nie muszę.
Czasami marzę, że jestem na wakacjach tylko z mężem i w dodatku dobrze się bawię.
Czasami nie marzę o niczym poza tym, żeby się wyspać.
Czasami muszę sobie popłakać. Wypłakać te nieprzespane noce, ból pleców i gorsze dni.
Czasami nie mam żadnych wyrzutów sumienia.
Czasami denerwuje mnie, że już weekend i dzieci do szkoły nie pójdą.
Czasami mój cały dzień, to czekanie na spokojny wieczór.
Czasami nie chce mi się. Bawić w pociągi, czytać o chorym kotku.
Czasami nic mi się nie chce.
Czasami mam ochotę krzyczeć.
Czasami nie mam siły nawet krzyczeć.
Czasami mam ochotę wysłać moje dzieci na księżyc.
Czasami.
Daję jej prawo głosu.
Nie oceniam. Nie zwalczam. Pozwalam być.
Ciemniejszej stronie. Bycia matką.
Bo przecież nie można udawać, że jej nie ma. Bo ona jest.
Słyszę ją i akceptuję.
Rozumiem.
Pochylam się czasami nad nią z czułością i proszę o ciche zamknięcie drzwi, żeby mogła odpocząć.
I wtedy jest dobrze. I wtedy będzie dobrze. Normalnie. Prawdziwie.
Tak jak ma być.
I głęboko wierzę, że dzięki temu, że przyznaję się do tych gorszych, ciemniejszych uczuć
...do ciemniejszej strony...
przyznaję się, najpierw sama przed sobą,
potem przed innymi
...dzięki temu tworzę miejsce na uczucia dobre.
Dużo miejsca.
Bo bez tych złych, te dobre by nie istniały.
I wtedy łatwiej zauważyć każdy przesłany uśmiech.
I wszystkie kocham na dzień dobry i dobranoc.
I spinki pasujące do sukienki.
I kolor nieba na rysunku.
I ważne rozmowy na nieważne tematy.
I ciepłe, proste gesty. Zrobić ci herbatę?
I nawet gwiazdy, gdy stoję nocą nad łóżeczkiem...
Wtedy łatwiej.
Czasami myślę tylko o sobie.
Czasami siedzę, dookoła ruszyć się nie można, bo wszędzie zabawki i resztki jedzenia, a ja siedzę. Tak po prostu.Czasami włączam bardzo głośno telewizor, i udaję, że nie słyszę, że dzieci coś ode mnie chcą.
Czasami uciekam na zakupy, których akurat robić dzisiaj nie muszę.
Czasami marzę, że jestem na wakacjach tylko z mężem i w dodatku dobrze się bawię.
Czasami nie marzę o niczym poza tym, żeby się wyspać.
Czasami muszę sobie popłakać. Wypłakać te nieprzespane noce, ból pleców i gorsze dni.
Czasami nie mam żadnych wyrzutów sumienia.
Czasami denerwuje mnie, że już weekend i dzieci do szkoły nie pójdą.
Czasami mój cały dzień, to czekanie na spokojny wieczór.
Czasami nie chce mi się. Bawić w pociągi, czytać o chorym kotku.
Czasami nic mi się nie chce.
Czasami mam ochotę krzyczeć.
Czasami nie mam siły nawet krzyczeć.
Czasami mam ochotę wysłać moje dzieci na księżyc.
Czasami.
Daję jej prawo głosu.
Nie oceniam. Nie zwalczam. Pozwalam być.
Ciemniejszej stronie. Bycia matką.
Bo przecież nie można udawać, że jej nie ma. Bo ona jest.
Słyszę ją i akceptuję.
Rozumiem.
Pochylam się czasami nad nią z czułością i proszę o ciche zamknięcie drzwi, żeby mogła odpocząć.
I wtedy jest dobrze. I wtedy będzie dobrze. Normalnie. Prawdziwie.
Tak jak ma być.
I głęboko wierzę, że dzięki temu, że przyznaję się do tych gorszych, ciemniejszych uczuć
...do ciemniejszej strony...
przyznaję się, najpierw sama przed sobą,
potem przed innymi
...dzięki temu tworzę miejsce na uczucia dobre.
Dużo miejsca.
Bo bez tych złych, te dobre by nie istniały.
I wtedy łatwiej zauważyć każdy przesłany uśmiech.
I wszystkie kocham na dzień dobry i dobranoc.
I spinki pasujące do sukienki.
I kolor nieba na rysunku.
I ważne rozmowy na nieważne tematy.
I ciepłe, proste gesty. Zrobić ci herbatę?
I nawet gwiazdy, gdy stoję nocą nad łóżeczkiem...
Wtedy łatwiej.
Poryczajam się... Dzięki,że jesteś i że czasem mówisz tak poprostu o tym, co sama czuję...
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca za te słowa:)
UsuńPoryczałam... aż mi się literki pomieszały. Ściskam Cię mocno Kochana i w tym dniu kobietom dedykowanym życzę Ci hmmm, czego sama sobie życzysz w każdej chwili;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! I ja Tobie również wszystkiego najpiękniejszego życzę:) I wielu chwil dla siebie:)
UsuńCzasami trzeba sobie popłakać .... tak po prostu ...
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak...
UsuńI to w Tobie kocham i uwielbiam tak wpadać do ciebie niby po nic ot tak jak sąsiadka po cukier Bo wiem ,że jak tu jestem to poruszysz mój mózg do myślenia i potwierdzasz te moje czasami skryte niewypowiedziane myśli.Chyba nikt nie potrafi tak poruszyć do kości i tak pisać o prawdzie, którą dobrze wszyscy znamy tylko nie potrafimy się do niej przyznać głośno jak TY.Bo przecież każda z nas czuje to co Ty .I to" czasami" to przecież jest normalne kiedy ma się dzieci,dom ,rodzinę.Zdjęcia dziś mówią same za siebie;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję kochana:) Skrzydełka mi rosną teraz:)
UsuńJuż się nie mogłam doczekać...kolejnego wpisu..warto było...czekać:)
OdpowiedzUsuńDominika
Dziękuję Dominiko:)
UsuńGdy ktoś czeka... to największa chyba nagroda...
:) czekam nie tylko na posty, ale i...na komentarze...:) niezwykle szlachetny człowiek spoza tych słów wszelakich się wyłania...niezwykle...:)
UsuńDziękuję, bo na nowo przypomnialam sobie, co znaczy delektować się życiem, to tak przewrotnie pod tym akurat postem:)
Dominika
To tym bardziej mi miło, bo często się zastanawiam czy ktoś je w ogóle czyta.. Tzn. oprócz tych osób, które wiem, że czytają;)
UsuńA ja tak jak powiedziałam w poście uważam, że tak bardzo kocham moje bycie mamą i tego loczka zawiniętego i śmieszną minę, że daję sobie prawo do słabszych chwil:) Bo to są chwile u mnie. Szybko się regeneruję;) Zresztą na dłużej nie mam czasu;):):)
MOJA KOCHANA!!!:)
OdpowiedzUsuń....ja sobie ten Twój post wydrukuje i na lodówce powieszę:)))
Jak ja Cię rozumiem, ooooo jak ja Cię mocno rozumiem!!!:)
I jeśli jakaś Kobieta nie traci cierpliwości choć raz, choć na chwilę....i nie ma czasami ochoty z krzykiem uciec z domu....to ja się zastanawiam, jak Ona to robi??....:)
Bo ja tak jak Ty, czasami ......
Ściskam w pasie Kochana !!
Ola:*
P.S. ...swoją drogą to chyba jakiś kwiatek stracił ziemię....?...pomysłowość Dzieci jest nie ograniczona i wszystko w ciągu kilku minut....:)
Kiedyś obfotografuję ściany w naszym salonie i pokażę...tam jest mnóstwo dowodów na zdolności malarskie mojej Księżnej:)
Cmok w bok Kochana!
hahah dziękuję:)
UsuńU nas Wiktor już przestał malować po ścianach ale teraz zaczyna Adka;) A Wiktora bardzo to cieszy i też biegnie po kredki. Bardzo zgrany duet tworzą:):):)
Kwiatek traci ziemie codziennie:):) Ada uwielbia ogrodnictwo:)
Julito, to naturalne i nie wierzę kobietom, które mówią, że zawsze jest pięknie, że dzieci to tylko całować i z uśmiechem patrzeć jak obracają w pył, to co przed chwilą skończyłaś sprzątać, układać.
OdpowiedzUsuńDzieci są twórcze, kochane, rozczulające, wesołe.... ale są też czasami uciążliwe, doprowadzają do łez, doprowadzają matkę do takiego stanu, że wbiega do łazienki z poduszką i krzyczy w nią na całe gardło, krzyczy by nie wybuchnąć, bo musi dać ujście gdzieś temu wszystkiemu.
Wszystko ma swoje miejsce i czas. Jest czas na zabawę, beztroskę, czas tylko dla nich, ale każdy potrzebuje przestrzeni dla siebie, tego jednego dnia raz na jakiś czas, tych kilku godzin, minut.
Bo można kochać ślepo, ale można kochać rozsądnie a rozsądne kochanie, to nie tylko dawać, ale umiejętność brania dla siebie.
P.S. widzę, że wiosna jednak się zbliża, bo małe łapki ogródek zakładają ;)
Ściskam. Iza :)
Ten ogródek to u nas cały rok:):):) Ada bardzo sobie upodobała ogrodnictwo:)
UsuńCzasami zaglądam do Ciebie i za każdym razem się wzruszam:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam częściej:)
UsuńNo, skoro nawet ty, to chyba już absolutnie każdy :).
OdpowiedzUsuńCzytałaś moją "Nierecenzję"?
Bo ci powiem, że zanim ją opublikowałam pomyślałam sobie, co ty o mnie pomyślisz :). Że ja tak otwarcie po oczach, o zmęczeniu i o tym, ze czasem tęsknię za dawnym zyciem.
Więc dziękuję ci za dzisiejszy wpis podwojnie :D.
haha proszę bardzo:)
UsuńNie czytałam. Przeleciałam tylko oczami. Odłożyłam na spokojny, a raczej spokojniejszy, czas, żeby pocelebrować:)
Julitko. Pięknie!!! mądrze!! prawdziwie!! :) a co ja mam teraz zrobić z tym moim wpisem? hahaha inny jest inny ale podobny ;)) także zapraszam cię wieczorem do mnie :) jestem w szoku ile masz już komentarzy :):):) Wiesz ja też ryczę czasem, ja czasem krzyczę do dzieci że wychodzę i wychodzę i liczę na mrozie do 20 i wracam... a one patrzą na mnie jak na kosmitkę wtedy, i takie pytania zadają np: poszłaś po listy goła bo ci gorąco? poszłaś sprawdzić czy nie ma wiewiórki.. a ja w tym wzburzeniu bym taką wiewiórkę im na głowę rzuciła żeby latały jak oparzone i krzyczały hahahahahah serio serio... czasem tak jest! ale na koniec dnia wiem doskonale, że to moje kochane, grzeczniutkie dziewczyneczki :) i też uważam że te uczucia nasze prawdziwe, choć czasem emocjonalne potrzebne są by miejsce zrobić na to zdanie takie: kochane, grzeczniutki dziewczyneczki....
OdpowiedzUsuńZdjęcia duże więcej pokazują niż to co mi wysłałaś sms-em ;)) no szok no!! do wiosny jeszcze czas a Ada już kwiatki przesadza :):):) pomoc będziesz mieć w maju jak w sam raz :)
Te zdjęcia pokazują więcej, bo na tych Wiktor przeszedł po tym rozsypanym piachu jeszcze, żeby był na większej powierzchni;) Wiesz oni zgrany duet tworzą i rozumieją bez słów:) A Adka przesadza kwiatki o każdej porze roku:):)
UsuńDziękuję Iwonka:)
czasami musimy to z siebie wyrzucić...czasami musimy popłakać...to oczyszcza, a później bardziej dostrzegamy to co dobre...czasami potrzebujemy chwili dla siebie, raz krótszej, raz dłuższej...
OdpowiedzUsuńmoje już dorosłe, a ja też czasami cieszę się jak wychodzą wszyscy z domu i mogę tak po prostu zostać sama i być tylko ze sobą...moc energii wysyłam i ściskam ciepło w ten Nasz Dzień:)
Ja też ściskam:) Jest już dzień kolejny:) Właśnie i to czasami to tutaj słowo klucz:) A ja czasami potrzebuję dosłownie chwili, 5 minut albo często wystarcza mi, że mój mąż zapyta jak sobie radziłaś dzisiaj i ja odpowiem i czuję, że on mnie rozumie i od razu mi lepiej:) I mogę dalej biec:)
UsuńPodpisuję się pod każdym słowem, każdym Czasami... Każdy ma w sobie tę drugą naturę, tę co myśli tylko o sobie, narzeka i ma czasem dość wszystkiego. I marzy tylko o tym, aby wyjść. Wyjść i pójść, prosto przed siebie... Ważne chyba żeby mieć tego świadomość, umieć żyć w zgodzie z tą swoją matczyną "schizofrenią". I nie obwiniać siebie za te chwile...prawdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Właśnie bo my ciągle mamy wyrzuty sumienia!! A tak nie może być!! Nie możemy się obwiniać że jak każdy normalny człowiek mamy gorszy dzień i potrzebujemy chwili odpoczynku:)
UsuńRozumiem Cię doskonale, wydaje mi sie że wyjełaś mi te słowa z serca...
OdpowiedzUsuńU mnie dziś na podłodze rozmazany jogurt truskawkowy, płatki.. i próba nauki jazdy na nartach i on;-))... jak zawsze...
U mnie dzisiaj dla odmiany nie jogurt;) Ale płatki to tak, zawsze:)
Usuńostatnio powiedziałam mojemu mężowi,że przydałoby się nasze dzieci i psa wywieźć do lasu (matka wyrodna się we mnie obudziła:)- niech no zrobią tam to, co w domu w przypływie szaleńczych pomysłów i najlepiej, żeby zostały tam aż do wiosny, tej późnej, aż im przejdzie...:)a jeśli to nie pomoże to wsadzić ich do pudła , dużego i nadać ekonomiczną paczkę ( bo dłużej idzie) do Gwadelupy - a tam adresat nieznany hihihihi:) i z powrotem ze trzy tygodnie wracać będą :)uuuu...ulżyło mi, nie jestem sama w tym raju:)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z ta ekonomiczna paczka:):) hahah i z tym nieznany adresatem hahah
UsuńSo true ..
OdpowiedzUsuńczasami człowiek musi....inaczej się udusi:)
OdpowiedzUsuńświęte te Twoje słowa, a na wpisy od Ciebie czekam jak na słońce:)
haha właśnie, właśnie ;)
UsuńDziękuję za przemiłe słowa:)
ot tak prawdziwie i od serca :) Czy są matki które tak nie mają? Nie uwierzę, każda z nas ma takie dni "czasami"
OdpowiedzUsuńMi też się wydaje, że wszystkie tak mamy no ale zauważyłam, że nie każda się do tego przyznaje;););)
UsuńCudne słowa, prawdziwe. Podpisuję się pod każdym słowem!
OdpowiedzUsuńJulitka ja mam jednego syncia a czasami krzyczę do Męża ,"zabierz go , bo mu krzywdę zrobie"....gorzej jak Męża nie ma...zostaje łazienka!
OdpowiedzUsuń"nachylam się nad nia z czułością i proszę o ciche zamkniecie drzwi" ...rozczuliłam się, piękne to zdanie....bo własnie ta ciemną strone macierzyństwa też szanowac trzeba...
fajne przesadzanie kwaitków;)
hahah no fajne fajne tylko nie dla tego , kto musi codziennie sprzątać tę ziemię:)haha
Usuńczekam kiedy cieplej będzie i kwiatki w ogrodzie sobie staną:)
Julitko, to dobrze, że czasem tak masz, może to teraz głupio zabrzmiało, ale to objaw wrażliwości, autorefleksji, przypominasz sobie o swoich potrzebach, skupiasz sie na sobie, to bardzo prawdziwe. Ja kiedy w pracy słyszę te achy i ochy, i ten ostracyzm wobec matki co dziecko uderzyła, nie pochwalam tego ale jestesmy tylko ludźmi i to sie może zdarzyć, to nie wierzę że tak mozna żyć, to troche obłudne. Ważne żeby ochłonąć, na spokojnie ocenić sytuacje i zadbac o swój komfort, żeby być szczęśliwym i w zgodzie ze soba to wtedy i innym będzie z nami dobrze :-)
OdpowiedzUsuńSerdeczne życzenia z okazji Dnia Kobiet!
Trzymaj się ciepło!
Dziękuję:) Ja bym nigdy dziecka nie uderzyła i też absolutnie tego nie pochwalam ale gdzieś tam jestem w stanie zrozumieć taka matkę co jej się zdarzyło ! Bo kto wie- może właśnie jest sfrustrowana, przemęczona, czuje się sama z tym wszystkim i nie dała rady. Takiej, której się to zdarza więcej niż raz to już absolutnie nie rozumiem i się na to nie godzę! Ale zostawmy ten temat..chociaż tu Ciebie w pracy takie tematy są częstymi tematami...
UsuńTeż uważam, że dobrze, bo lepiej mi się żyje i jestem szczęśliwsza odkąd zaczęłam zauważać częściej siebie :) Zwracać na siebie uwagę:)
ojjj czasami tak jest, że ta bezsilność nas dopada i ciężko się robi i nawet gęby się otworzyć nie chce żeby krzyknąć i wtedy taka kula do gardła dociska, że brak tchu i pierwszą reakcją są gorzkie łzy... bo my robocopy nie jesteśmy a często się tego od nas wymaga, by zawsze na 100% dać z siebie dla każdego. Niestety nie zawsze jest miło, puszyście i kolorowo. Ale tak jak piszesz, gdyby nie to, to czy potrafiłybyśmy kochać jak kochamy? Cieszyć się z tego co mamy i uczyć dzieci nasze czerpania z prawdziwego życia radości?
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja myślę, że nie. Widzę jak to jest u mnie, z jaką siła i energią "wracam" . a Czasami naprawdę nie trzeba wyjeżdżać na tydzień, żeby odpocząć wystarczy mi dosłownie pięć minut spokoju, czasami wystarczy, że mogę w spokoju maila napisać, czasami wystarczy, że mąż mnie wysłucha a ja mu o czymś opowiem..czasami wystarczy, że czujesz, że ktoś Cie po prostu rozumie...
Usuńdokładnie, ja dziś miałam taką chwilę, bo mąż wrócił po 3 tyg. nieobecności. Piłam kawę, jadłam kawałek sernika, oglądałam powtórkę "Przepisu na Życie" (bo na bieżąco nie mam jak) Agatka bawiła się z mężem, byliśmy po obiedzie, w domu porządek i tak błogo mi było! Nawet nie pamiętam kiedy mogłam sobie na taki spokój psychiczny pozwolić. Aż się po tym popłakałam ze szczęścia - głupie co? Ale prawdziwe. Zazwyczaj na wszystko brakuje mi czasu, mieszkamy same i muszę Agatce rekompensować nieobecność męża. Nie lubie, kiedy ona sama się bawi, pozwalam na to tylko wtedy, gdy ja mam coś ważnego do zrobienia. Dlatego chwili dla siebie nie miałam już ohoho! Baaardzo długo! I dziś zaledwie okres jednego odcinka filmu naładował moje baterie Matki, żony i robocopa ;P Buziaki :*
UsuńHmm, każdego pewnie czasem dopada bezsilność i chęć wyjścia na nieplanowane zakupy, chwili oddechu, czy schowania sie pod kołdrą na kilka godzin. Ale potem wraca się z tych zakupów jak najszybciej (jakież one teraz nudne, zupełnie nie mają uroku jak dawniej), bo przecież w domu czeka uśmiechnięta mała buzia i łapki wyciągniete z radością do przytulenia:-)
OdpowiedzUsuńKaśka
Dokładnie tak jest. Wyjeżdżam z ulga pochodzić między makaronami a wracam i przytulam jakbym tydzień nie widziała:)
UsuńJulitko, jak ja dziś bardzo tego wpisu potrzebowałam, ciężki dzień miałam i przeprawę z dziećmi. Jak dobrze, że potrafisz tak to wytłumaczyć i opisać, człowiek od razu czuje się lepiej. Każde "czasami" jest i moim udziałem. Czasami. A u Ciebie nawet bałagan jest piękny, jak Ty to robisz?
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję:) Cieszę się, że się do czegoś przydałam z tym moim pisaniem:)
UsuńCzekałam... zaglądałam... Bałam się, że przeoczyłam jakiś Twój wpis...
OdpowiedzUsuńNie jestem matką, nie jestem nawet żoną ale wiem, że nie każdego dnia musimy być super - women...czasami jesteśmy tylko ludźmi... z całkiem ludzkimi słabościami i bólem głowy... i myślę, że nie tylko mamy do tego prawo ale a nawet wręcz obowiązek... zrobić sobie urlop - choćby tylko na godzinkę...
U kresu dzisiejszego dnia chciałabym Ci życzyć abyś każdego dnia znalazła chwilę tylko dla siebie chwilę na słabość i na przyjemności... długą kąpiel pachnącą olejkami, długich nocy... choćby raz w tygodniu :) gorącej kawy wypitej w spokoju, słońca, które wschodzi tylko dla Ciebie, i niczym nie zmąconej pewności, że jesteś JEDYNA i WYJĄTKOWA...
Dziękuję Ci za te przemiłe słowa:)
UsuńWłaśnie o to chodzi, żeby nie być super women za wszelką cenę!! Bo ta cena jest ogromna!!! stajemy się sflustrowane, zmęczone i nieszczęśliwe i wiecznie niezadowolone ! a czasami tak niedużo nam trzeba!!! Właśnie kawy na spokojnie czy żeby ktoś wysłuchał i zrozumiał.
Dobrze było tu dzisiaj zajrzeć... Spojrzałam na naszą podłogę na Twoje zdjęcia...przeczytałam i odetchnęłam... Dziękuję Ci za słowa, które budują siłę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa również pozdrawiam, dziękuję i witam u siebie:)
Usuńjulitko, jesteś siostrą, to wiem, chyba starszą, ale czy najstarszą? raczej tak. wiesz cierpisz na to co ja - syndrom starszej siostry : bardzo dużo od siebie wymagasz...dążenie do doskonałości...której być przecież nie może...jak dobrze sobie o tym przypomnieć. bo jesteśmy ludźmi. ja te rozważania o niemożności bycia doskonałą zaczęłam snuć gdy pojawił się maluszek, synek. bo gdy była tylko córeczka tak łatwo było schlebiać swojemu perfekcjonizmowi...jak dobrze sobie ze wszystkim radzę. teraz sobie nie radzę. najbardziej z tym chyba, by zrozumieć, że ten człowiek który stale rozmija się z moimi oczekiwaniami bycia dużą starszą siostrą, samodzielną córeczką, ma przecież 3 latka i małe cierpiące serduszko, cierpiące za każdym razem gdy "zamiast niej" całuję "małego" i sprzątnij zabawki, jesteś już duża, nie jedz rękami, nie skacz, kaszel się wzmaga...ah, i choć tak mocno kocham ich oboje, krzyczę , walczę z chęcią wypowiedzenia złośliwego komentarza...to jednak czasem, potem wcielam się w rolę kobiety-bez-własnych-potrzeb, naturalnie i cicho.nawet ten tydzień, pierwsza chyba chwila dla siebie, bo pojawiła się wysypka, główka już nie jest gorąca, a z sąsiedniego pokoju nie dochodzi spazmatyczny kaszel. wieczór mocno zredukowany przez zaśnięcie razem z usypianymi, bo przecież ja też chorowałam i w zasadzie też był mi potrzebny wypoczynek. czasu tyle akurat, by zajrzeć do Ciebie. a fotografie bałaganu żyjącego własnym życiem - uwielbiam !!! mam ochotę do Ciebie napisać i pokazać Ci własną twórczość w tym temacie co niebawem zapewne uczynię. całuję Ciebie mocno w tym naszym dniu....o, nie już dzień po...kasia*kasia
OdpowiedzUsuńta ja będę czekać z niecierpliwością:) Widzę, że psychologia i rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze też nas łączy:) jestem starszą siostra bo mam tylko brata ale powiem ci, że tak jak widzę u mojej najstarszej córki cechy najstarszej z rodzeństwa, tak nigdy się nad nimi nie zastanawiałam odnośnie siebie... ciekawe...
UsuńWspółczuję Ci ciężkiego tygodnia. Mam nadzieje, że weekend będzie już spokojniejszy... Mnie choroby moich dzieci strasznie psychicznie wyczerpują:/
I ja dołączam do klubu najstarszych perfekcyjnych, dziewczynki;-*
UsuńWitaj w klubie;)
UsuńKochana moja!
OdpowiedzUsuńtulę Cię mocno!:*
czasem trzeba się wypłakać dać upust emocją,tym złym i lepszym,płacz oczyszcza i duszę i atmosferę.
Dać sobie prawo do narzekania,i stwierdzenie że mi zle,jesteśmy ludzmi z żyjącym sercem,z duszą którą tak łatwo zranić,to wszystko naturalne,i radość i smutek i złość,ja często sobie ponarzekam,pokrzyczę,i płakać też mi się zdaża,ale wiem,wiem że warto żyć,że Kocham to życie bardzo,i dziękuje że dane jest mi na tym świecie być:*
Wiem to doskonale, że kochasz tak mocno !!! Wiem ! W każdym Twoim poście to po prostu czuć ! Nawet jak piszesz na inny temat to między zdaniami to się czuje !!! I ja kocham to życie nad życie:)
UsuńJest w tym, co napisałaś piękne drugie dno. Dzieci uczą się z nas jak z lustra prze obserwację. Pozwalając sobie na ten czas, kiedy możesz okazać słabość. Pokazujesz im, że bycie w życiu polega na każdym odcieniu szarości... To jest piękne. Prawdziwe. Nie, nie smutne. Cudowne!
OdpowiedzUsuńBrawo i głaskam te trudne chwile, które są nam konieczne by spod nich dostrzec piękno iskier radości w codzienności :)
Wiesz Marysiu jak ja to pisałam to sobie myślałam właśnie, że ja bardzo wierzę we własne dzieci. Że daje im przekaz, który mam nadzieję, że zrozumieją. Że nie będę szanowała ich i nikogo innego jak nie będę szanowała siebie. Że to ode mnie się zaczyna wszystko.
UsuńA ja nie stoję gdzieś na piedestale tylko obok nich w kuchni i przypalam makaron. I nie będę udawać, że mi się to nie zdarza:)
Staram się być po prostu w całym swoim rodzicielstwie szczera.
Dlatego ja pozwoliłam sobie na taką właśnie interpretację... Nie napisałam, że wspieram, że trzymam kciuki za Twój smutek, bo to było tak oczywiste. Ja po prostu widzę to z tego mojego doświadczenia, że bycie "ludzkim" wobec własnych dzieci procentuje normalnością. Normalnością relacji i normalnością zdrowia psychicznego :) Czasy są do zwariowania. Rzeczywistość często przerasta gdzieś nasze oczekiwania, a pogoda i zgoda na smutek, na "nieudałomisię" - jest bezcenna. Ten wpis jest takim cudownym stemplem codzienności. Dumna jestem, aż iskry lecą! :)
Usuńhahah Dziękuję:)
UsuńJulittko ja to bym Cię mogła czytać dniami i nocami i każde Twoje słowo cytować...
OdpowiedzUsuńI chyba każda mama zna taki stan kiedy siły gdzieś opuszczają, a te wszystkie "czasami" uderzają ze zdwojoną siłą i masz rację, że trzeba to akceptować, wiedzieć, że tak jest i już, a z tych dobrych dni wyciskać ile się da...
Dziękuję Olu:)
UsuńTeż myślę, że każda mama ma takie momenty trudniejsze. I je trzeba zaakceptować a nie tłumic, odpychać, nie zwracać uwagi:) Będziemy szczęśliwsze jak będziemy szczere w tym co czujemy:) Tak myślę:)
i kolejny wpis, po lekturze którego zwyczajnie nie wiem, co napisać. prawdziwe to wszystko! ściskam! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Olga:)
UsuńJak ja Cię rozumiem!!!!! Czasem... czasem to czasem jest częściej niż czasem a czasem jest żadszym czasem ale jest. I wtedy, na koniec dnia już poczucie winy zabija, że dzieci stały się dziecioramy, że ja byłam ważniejsza, że cierpliwości zabrakło, że przecież ta plama na dywanie to nic takiego bo wyprać można. Że czasu cofnąć się nie da:(
OdpowiedzUsuńAle najpiękniejsze jest to, że przychodzi nowy dzień:)
Właśnie dokładnie czasami jest!!Istnieje!! Wiesz teraz pomyślałam, że te czasami to u mnie kiedyś było zdecydowanie częściej..Teraz na wielu biegunach odpuściłam, nie przeszkadza mi tak jak kiedyś bałagan, nie przeszkadza mi jak kiedyś, że mleko ciągle rozlane!!! Teraz to mi bardziej chodzi o zwykle, ludzkie zmęczenie, hałasem, krzykiem, płaczem, że na górę na sekundę po szczotkę wejść nie mogę bo od razu jest krzyk, że usiąść na chwile nie mogę bo już tak jak teraz Adka się tu wdrapuje do mnie...na tą ziemie to ja już reaguje obojętnością..haha tłumacze jak automat że nie wolno, nie wolno i beznamiętnie łapie za szczotkę lub odkurzać w zależności od zasięgu małych rączek..
UsuńNapisalas ten post dokladnie w momencie kiedy go potrzebowalam, dziekuje Ci Julitko :)Bo u mnie cos ostatnio sil brakuje, bo przy 10 z rzedu pobudce cierpliwosc na cienkim wlosku wisi. Bo praca, dom, dziecko, maz, bo caly czas cos lub ktos i czasu brak. W tym wszystkim zapomnialam, ze czasami sobie na chwile slabosci i ja moge pozwolic, ze superwomen to tylko w filmach, ze to normalne ze mam czasami ochote sie w lazience zamknac i nie wychodzic, krzyknac choc krzyczec nie lubie, wyjsc wylaczyc telefon i wrocic po 2 godzinach. Dziekuje ze mi uzmyslowilas, ze nie jestem z tymi slabosciami sama :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na coś się troszeczkę przydałam ;) Pewnie, że nie jesteś sama:):):) Czasami nawet wychodzić nie trzeba tylko się komuś wygadać albo wypisać, przeczytać jakiś artykuł w gazecie, cokolwiek !!!Każda mała chwila dla siebie ma znaczenie w naszym zabieganiu:):)
UsuńDzięki twoim postom upewniam się,że jestem normalna,dziekuję.
OdpowiedzUsuńhaha i ja dziękuję:)
UsuńJa nie czasami, ja może trochę częściej i cieszę się , że nie jestem sama:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:))
Dziękuję:) Zajrzę na pewno:)
UsuńJulitko, zobacz ile masz komentarzy... A wszystkie podobne - "dziękuję, mam tak samo" To jednak budujące, nieprawdaż :)
OdpowiedzUsuńTak!!
UsuńTwoje czasami, u mnie czasami pojawia się nawet częściej...
OdpowiedzUsuńTylko, że ja nie lubię tamtej siebie. Wstydzę się jej i potępiam. Bo ja bym takiej mamy nie chciała. Ja muszę być na tip top! Ale nie da się zawsze...I dlatego bardzo dziękuję Ci za "przyznanie się do winy", bo przecież razem łatwiej...
Bo skoro Ona tak ma, to może to nawet normalne jest...A tak cudownie jest przez moment nie stać na baczność...Pozwolić sobie na słabość i nie przejmować się, jak ocenią Cię inni...Bo skoro "ona też tak ma" i jej nie potępiają, to może i ze mną tak będzie...;-*Ściskam Cię cieplutko Julitko!!!
Marta ja myślę, że z jednym dzieciaczkiem jest zdecydowanie ciężej !! Ja doskonale pamiętam swoją dążenie do perfekcyjności przy Zuzi ! Jak ja sobie przypominam, że ja ciągle czasu nie miałam bo miałam dziecko to dla mnie jakiś fenomen jest , bo ja teraz mam więcej czasu niż kiedyś miałam ! Co jest nieprawdą oczywiście ale ja wtedy zawsze byłam zajęta, nie miałam czasu na siebie bo mam małe dziecko a i tak wyrzuty sumienia non stop!!! Bo ciągle się porównywałam z innymi mamami, że ona to ma dwójkę czy trójkę i sobie radzi to jak ja mogę sobie z jednym nie radzić... I mimo, że wyrzuty sumienia wciąż mam to już się nimi tak nie katuję!!!! Moje dzieci chcą mieć szczęśliwą mamę przede wszystkim;)
UsuńTeraz wiem że Ty prawdziwa jesteś!! Że masz dni gorsze, że łzy cisną się do oczu, brak sił i ręce opadają. I dziękuję za to co napisałaś, za to spojrzenie z drugiej jakby strony, i za te zdjęcia:))
OdpowiedzUsuńJesteś moja bohaterką, już od dawna... a teraz to ja jeszcze bardziej chce mieć dzieci więcej!! Haha! nie wystraszyłam się, a przeciwnie, widzę że piękne chwile są jeszcze przede mną!
Ściskam!
haha ja jestem zdecydowanie szczęśliwsza mając czwórkę:) wiec jak najbardziej zachęcam, zachęcam:)
UsuńWiele z nas z pewnością czyta właśnie o sobie czytając swoje słowa, dobrze tu u Ciebie być, wdychać Twoje prawdziwe z dna serca pisane słowa ... dobrze tu ... u Ciebie...
OdpowiedzUsuńmiało być "czytając Twoje słowa" - przepraszam.
UsuńA ja w niedzielę często myślę o jak fajnie poniedziałek jutro, w końcu odpocznę:) :) haha Weekendy mamy ostatnio wyczerpujące:) Dużo się dzieje:)
OdpowiedzUsuńA czekolada to jak najbardziej;) jak najbardziej:)
Chętnie podczytuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję:)
Usuń:) masz rację, bez złych dni nie cenilibyśmy tak bardzo dobrych ;)
OdpowiedzUsuńa na zdjęciach rozumiem świetny dzień w wydaniu dzieci ;)
Tak! na zdjęciach dzień w wydaniu dzieci:) Dzień jak co dzień;););)
Usuńoch rozumiem Cię świetnie :) pozwoliłam sobie tu zagościć już na stałe pozdr i zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Zajrzę, oczywiście;)
UsuńChoć post nie jest śmieszny, to uśmiałam się z tego, czym się podzieliłaś :) Jakbym o sobie czytała i te scenki z życia uwiecznione na zdjęciach... i bezsilność taka, że już wszystko jedno... Właśnie dzisiaj miałam jeden z takich dni, że ręce opadają i teraz ta niedoskonała strona bycia Mamą odpoczywa, a dzięki Twoim słowom nawet się uśmiechnęła :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje:) Cieszę się z tego uśmiechu:)
Usuń"...dzięki temu tworzę miejsce na uczucia dobre."
OdpowiedzUsuńzgadzam się całkowicie...
będę Cię podglądać.
a w wolnej chwili zapraszam na moje małe początki:
http://etat-mama-i-tata.blogspot.com/
Dziękuję i zajrzę na pewno:)
UsuńNie ma mam idealnych. Chociaż takimi chciałybyśmy być. Małe mam w tej kwestii doświadczenie, ba - żadnego, ale będąc kobietą wiem jedno - czasami trzeba pozwolić sobie na płacz, żal, smutek. Nie można wiecznie być najlepszą kobietą pod słońcem. Masz prawo czasami chcieć nie robić nic, jakkolwiek to brzmi :) Dla zdrowia psychicznego, dla higieny umysłu...
OdpowiedzUsuńBo z kobietami to tak samo jak z matkami jest;););) Zgadzam się w zupełności:) Te czasami jest potrzebne dla zdrowia:)
Usuńufffff Julitka a myslalam, ze Ciebie to nie spotyka nigdy!!!! Zaskoczylas mnie (chociaz i tak nie wyobrazam sobie Ciebie krzyczacej....), ze Ty tez tak masz!!!! Bo dla mnie bylas zawsze oaza wrecz buddyjskiego spokoju. ale dzieki temu poczulam ulge!!! Bo widac, ze kazdy ma czasami dosysc...... wlasnych dzieci,......
OdpowiedzUsuńhaha naprawdę myślałaś, że ja nie bywam wszystkim zmęczona ? może jakbym miała więcej czasu byłabym zmęczona częściej haha a tak nie mam nawet czasu, żeby o tym pomyśleć !!! ale bywam a teraz to notorycznie jestem... i marzę o odpoczynku...
Usuńwiesz ja bardzo rzadko krzyczę:) Kiedyś to tak, kiedyś zdecydowanie częściej, bo bardziej nerwowa byłam... Ale nie lubię krzyczeć to żadna metoda, chociaż chwilową ulgę może przynosi ale zostawia niesmak, którego nie lubię:) Wiec pracuję nad sobą i nawet jestem zadowolona:)
Nie jestem oaza spokoju... chociaż mam masę cierpliwości...
Buziaczki dla Ciebie:)
Nie wiem czemu teraz dopiero widzę twój post ..przegapiłam go. Oj musi być tak Julitta że czasami są gorsze dni, mnie tak wczoraj natchnęło że wypisałam to co mnie męczy i o czym marzę w swoim poście:-) też mam dni że krzyczę, złoszczę się i wręcz trzaskam drzwiami..Kiedyś nawet wyszłam z domu bo miałam dość wszystkiego i wszystkich...ale potem mija to i znów mam siłę na zmagania z codziennością, na wysłuchanie , poradzenie, wyściskanie, wycałowanie...Nikt nie jest ideałem i nikt nie może wszystkiego znieść. Czasami tylko chciałabym mieć więcej cierpliwości ...ale to może przychodzi z wiekiem? Bo już widzę postępy co do tego co było kiedyś:-) Ściskam Cie cieplutko! Asia
OdpowiedzUsuńU mnie cierpliwość z wiekiem przyszła:) Wypracowałam ja sobie, uczyłam się jej a i życie dało mi lekcję nie jedną:)
UsuńGorsze dni są i będą i mamy do wyboru albo je przyjąć i zaakceptować albo z nimi walczyć i nie dopuszczać:) Ja wybieram to pierwsze:)
Wlasnie natrafilam na Twój blog ,pozwól ze sie rozgoszcze.Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnych chwilach http://kochamiszyje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOczywiście:) Bardzo się cieszę i zajrzę do Ciebie również:)
UsuńTak sobie liczę, i czekam, że to już chyba...pora na kolejny post?!:)
OdpowiedzUsuńDominika
haha miło mi Dominiko bardzo:) Post będzie, będzie w bliżej nieokreślonym czasie;);););) Coś ostatnio brakuje mi słońca;)
UsuńDo bólu prawdziwy post...
OdpowiedzUsuńPrzy mojej piątce ,też czasem muszę popłakać:nastolatki się buntują,kilkulatki bałaganią...ustawiczny hałas ...i ta przeraźliwa samotność......niby jest ,wiecznie zaganiany M...
są dzieci...ale to dzieci...patrzę w lustro i nie ma z kim pogadać...z sobą?na szczęście nie jest ze mną jeszcze tak źle...ale kto wie...
Trochę późno zobaczyłam ten komentarz ! Przepraszam!!! Mam nadzieję, że wszystko dobrze:)
Usuńnie znamy się, mieszkam w Lublinie, adres Twojego bloga mam od Izy obecnie Zelek:)nie znamy się ale Twoje słowa spokojnie mogłabym wypowiedzieć i ja, mimo że mam tylko dwie córeczki. dwie są tylko ale czasami aż dwie:)takie myśli o kosmosie napadają chyba każdego rodzica:)pozdrawiam Cię cieplutko mimo, że wiosna jakoś ociąga się bardzo w tym roku:(
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) trochę późno wiem, ale przeoczyłam ten komentarz, przepraszam:)
Usuń