18 lutego 2014

Bo ja się tak bardzo boję.




Starsze dziewczynki wyprawiłam do szkoły, maluchy przed telewizorem kręcą kierownicami, grając w Mario Cars.
A ja się boję.
Ostatnie miesiące pochłania mnie projekt na który bardzo się cieszę
i bardzo w niego wierzę
ale
ale moja noc stałą się jeszcze krótsza niż była.
Zauważyłam pierwszy siwy włos,
mój dom wygląda koszmarnie
a do męża bardziej rzucam się niż mówię.

I tylko na stole wciąż gorący obiad,
i tylko wieczorem wciąż książeczka na dobranoc
a w sobotę będą faworki.
I wciąż rosną wspólne wieże z klocków,
wciąż cierpliwie czekam, aż uda się włożyć odpowiednią nogę w odpowiednią nogawkę
i biję brawo, bo skarpetki tez się udało nałożyć.
Wciąż.
Na to wciąż znajduję czas.

Powiedziałam sobie kiedyś, że nigdy, przenigdy tego nie oddam.
Pozwolę by mail został nieodpisany, telefon nieodebrany.
Ale nie pozwolę.
Nie pozwolę, żeby umykały mi najważniejsze rzeczy na świecie.
Pierwsze słowa.
Pierwsze kroki.
Pierwsze złości.
Pierwsze miłości.
Pierwsze rysunki.
Nawet k***a ma*ć pierwsze, gdy kredka się połamie ( no nie oszukujmy się)
I odkrywcze zdanie: mama zobacz ja mam d**ę.
Nie pozwolę.

Tak sobie kiedyś powiedziałam.

I boję się.
Że jednak mi się nie uda.
Że najzwyczajniej się nie da.

Że dżemu nie zrobię w tym roku, że pietruszki nie włożę do doniczek.
Że nie będziemy malowały kwiatuszków na paznokciach
Że tylko co tam w szkole zapytam.
Że nie będziemy wyskakiwać razem na spacer nad rzekę.
Że na kocach, w słońcu nie będziemy leżeć.
Nie będziemy wyjadać razem Nutelli ze słoika, oglądając serial.

Nie będziemy.
Bo ja nie znajdę czasu.
Bo ja nie znajdę sposobu, żeby to wszystko pogodzić.
I że kompromisy i zamawiane obiady mnie nie zadowolą.

Tego właśnie się boję.

















Zdjęcia z naszego weekendu w miasteczku Wyomissing, PA


Post napisany pod wpływem emocji i łez, które mi poleciały po przeczytaniu tego pięknego wpisu w Szafie Tosi.









27 komentarzy :

  1. Widzę, że nami wszystkimi targa ta sama obawa...Kochana trzymam za Ciebie kciuki!Mam nadzieję, że Tobie się uda i sprzedasz nam cudowną poradę:-)Ja podobnie jak Julka planuję dezercję:-)Bo najlepiej mi być zwyczajnie mamą:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dzień dzisiejszy zakładam, że udać się musi, że wszystko się da pogodzić, ale dopadają mnie myśli, że co jak jednak nie, co jak koszt będzie za wysoki. I to pewnie normalne mieć takie obawy i ten lęk jest normalny i pomazać się muszę trochę, że ja rady nie dam itd…dziękuję Ci bardzo Marta :)

      Usuń
  2. Julitko, zawsze miałam wrażenie, że im więcej obowiązków mam, tym bardziej jestem zorganizowana. Kiedy myślałam, że z niczym się już nie wyrabiam, to zawsze znalazłam czas na to co najważniejsze. Wierzę, że nasze chęci potrafią bardzo wiele. Pamiętaj, "...kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja twojemu pragnieniu" ;). Trzymam kciuki za powodzenie wszystkiego! Pozdrawiam Ciepło i biegnę do szafy Tosi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. być może kiedyś odpuścisz, o ile nie jest to nieuleczalne.
    chcieć czasem miesza się z muszę i powinnam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana nie da odpuscic sie milosci... Poprostu sie nie da.... Nawet bez zupy na stole...
    I ha tez dzisiaj ryczalam przez Julkę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już dawno zwolniłam, nie wiem sama czy dla siebie czy dla reszty świata, chociaż czasem mi z tym nie za dobrze bo czuję, że jestem gdzieś z boku to chyba warto było:)) Właśnie dla zobaczenia tego wszystkiego pierwszego.........kroku, rysunku, uśmiechu. A to , że z czymś nie zdążę, no niestety nie jestem ideałem:))
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z jednej strony chcę wrócić do pracy, a z drugiej tak bardzo boję się zostawić Zosię. To jeszcze 10 miesięcy, a ja już się boję. Na stoliku leży kamera, nagrywam pierwsze uśmiechy, pierwsze wyciąganie łapki do zabawi... Chwytam wszystkie chwile!

    OdpowiedzUsuń
  7. A ten strach w siłę ogromną zamienić się może, którą każdego dnia na nowo w sobie odkrywać będziemy. Bo ktoś jakiś czas temu mi powiedział, że strach nie jest niczym złym, grunt żeby nas nie zdominował.
    Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba ''my'', w sensie mamy i żony, nigdy nie pozbędziemy się tego typu myśli i wątpliwości. Chciałybyśmy być niezastąpione w każdej dziedzinie i stawiamy sobie coraz to nowe zadania i podnosimy poprzeczkę. Tymczasem każda z nas jest tylko człowiekiem, nikt nie jest nie omylny, wszechmogący :-) Jestem pewna, że doskonale z wszystkim dajesz sobie radę, absolutnie zazdroszczę Ci sił i zdolności organizacyjnych :-) Twoje dzieci mają świetną Mamę, cudną jesteście Rodziną. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam tu przez przypadek, ale zostane na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana bo w życiu tak już jest ... wszystkiego mieć nie można ... choć bardzo chcemy i staramy się ... ale trzymam kciuki aby Tobie udało się jak najwięcej !!!! Pozdrawiam ciepło i przytulam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana a ja cię podziwiam, bo jesteś odważna i masz w sobie siłę by to wszystko sobie poukładać. I nadal będziesz malować kwiatki na paznokciach i cudne karmelki robić, ja w to wierzę i trzymam kciuki. Nie bój się, bo fundament masz mocny, bo miłość w dzieci zaszczepiłaś i one ja będą pielęgnować i rozwijać.
    Widzisz ja stchórzyłam, bałam się tego nowego i włączyłam pauzę, jeszcze nie teraz, może później. Bo to przyśpieszanie mnie przerażało, wiec zwolniłam, metki schowałam do szuflady, telefon wyłączyłam i czekam. Czekam na synka :), czekam z obiadem na dziewczynki wracające ze szkoły, czekam na powrót męża z pracy, czekam na mój czas, bo mój jeszcze nie teraz.
    Ściskam bardzo mocno :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś mądrą i inteligentną kobietą i wiem, że dasz z tym radę i poukładasz wszystko tak, ażeby było dobrze... Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie dobrze, uda się wszystko! Bo taka więź budowana z dziećmi to nie kwestia obejrzenia wspólnie jednego filmu i trzech minut układania puzzli, a Ty pracujesz na bycie MAMĄ i zasługujesz na najlepsze. Uda się być przy nich, bo nawet jeśli nie będziesz, to dzieci czują na tyle więzi z Tobą, że zadzwonią, że przyjadą, że powiedzą i się pochwalą jak nadejdzie odpowiedni czas :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wieszszsz... ja te swoje 24 lata matkowania ma za sobą, nigdy nie pisałam pamiętników, więc, wiele ważnych chwil po prostu wyparowało z głowy, zostały tylko te naj naj naj najbardziej ważne, nie zawsze był obiad, a ja nie zawsze w weekend w domu, bo studium , bo praca, bo kurs i jak dziecię me sobie łeb ogoliło na irokeza bo tatuś akurat właśnie dopiero się budził, tego nie widziałam, ale wiem, bo wygolone dziecię było w domu jak zwróciłam... średnio piękne....było minęło, wiesz co jest ważne, ważne jest to by twoja 24 letnia córka pamiętała swoje radosne chwile razem z Wami , by lubiła rytuały które były w domu i byś widziała jak przenosi je do swojego życia i że nadal gada naszym rodzinnym kodem i to co ja nauczyłam rozwija w sobie, i jest uśmiechnięta i spokojna i idzie do przodu bo wie, ze ma za sobą ,mocne zaplecze... wszystkiego nie ogarniesz, nie zapamiętasz nie dasz rady, bo jesteś tylko człowiekiem, ja tez niektóre wydarzenia pamiętam, bo ktoś inny był wtedy ze mną w domu i mi przypomina :)) i tak jest dobrze i nic nie zmienię i niczego nie zmieniłabym i niczego nie żałuję, bo mam to co mam i jest to moim największym skarbem nawet nie doskonałym ale najbardziej ukochanym ;)), żyj, jedz, ciesz się z radości życia a nie ze strachu przed śmiercią ! o t i tyle co mogę poradzić, nie bój się, będzie dobrze ;))
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tylko podpiszę się pod komentarzem Uleńki bo tak ładnie pisać nie umiem a Ona święte słowa napisała:)
      Głowa do góry Jula, będzie dobrze:)

      Usuń
  15. Ja też tak ostatnio mam, miotam się pomiędzy chcę a muszę, śpię 4-5 godz. a momentami mam ochotę po prostu wyjść i wrócić za kilka dni bez informowania kogokolwiek, ale myślę, że tak się dzieje u większości z nas, kiedy zmęczenie się skumuluje, ważne żeby umieć się do tego przyznać
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też boję się tych uciekających dni i wstyd jest mi przed sobą nie raz ,że zamiast z dzieckiem książeczkę czytać, ja obiad robię. No ale na nas matkach tyle tych obowiązków spoczywa!
    Trzymaj się kochana
    Pozdrowienia
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety mam to samo... Obowiązki zmuszają mnie do obejścia bokiem ważniejszych dla mnie osobiście spraw. Staram się tak jak Ty mimo wszystko rodzinie i moim wartościom największą poświęcać uwagę, ale czas tak nieubłaganie leci do przodu...

    OdpowiedzUsuń
  18. TOBIE się uda. Wszystko. Komu, jak nie tobie.

    Wierzę w to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja zwolniłam 10 lat temu. I tak trwam do dzisiaj i mi z tym bardzo dobrze. I córce bardzo dobrze. I mężowi. Tylko znajomym nie dobrze, dziwią się i pytają tylko "kiedy do pracy pójdziesz?Dziecko masz dziesięcioletnie, to już chyba porav". I dziwią się jeszcze bardziej kiedy mówię, że nie wiem, że na pewno nie teraz. Bo dziecko dziesięcioletnie zachwycone jest kiedy wraca do domu na ciepły obiad, pogaduchy przy herbacie o szkole, koleżankach, koledze (tym najważniejszym). Zachwycone jest pieczeniem babeczek, ciasteczek, dekorowaniem domu na każdą okoliczność, robieniem i wysyłaniem kartek rodzinie, babskimi wieczorami z maseczką, lakierem do paznokci i samodzielnie upieczoną pizzą... Zachwycone panie w szkole, bo jak to, do przedszkola nie chodziła, a tak w grupie pięknie pracuje, do pierwszej klasy przyszła i czytać już umiała, recytuje niesamowicie i talent plastyczny taki... a ja w takich momentach z dumy puchnę i niech się świat cały nawet dziwi, a ja wiem, że warto było zwolnić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak jakbym czytała o sobie. Też tak mam. Chcę być z moim synkiem, ile się da, ale czasami różne "dorosłe" sprawy mnie próbują odciągnąć od zabaw.

    OdpowiedzUsuń
  21. dupa jest taka odkrywcza! :)

    nie płacz... wszystko ma swój cel, naprawdę. w pewnym momencie dzieci nie są już tak ważne jak były, chociaż nadal najważniejsze, ale ważne inaczej. nie da się pogodzić wszystkiego, nie da się być idealnym. ważne by robić też coś dla siebie, a nie tylko dla dzieci.

    u Ciebie jak zwykle pięknie. zawsze czytałam, nigdy nie komentowałam, zaczęłam, bo mnie do tego skłoniłaś tym krótkim tekstem :)

    pozdrawiam wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Tez sie bałam. Zamieniłam prace w korpo na znacznie mniej dochodową w domu. Nie latam po sklepach, nie wydaje kasy. Ale do przedszkola idziemy spacerkiem, powoli, jak jest bunt 3-latka to mama ma cierpliwość i czas. Coś za coś czasami, ale ja nie żałuje

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tak sobie myślę, że jeśli zawodowo zajmujesz się tym co kochasz i co jest Twoją pasją to wpajasz swoim dzieciom dobre wzorce. Bo szczęśliwa Mama w pracy, która się samorealizuje to również szczęśliwe dzieci, które mogą być dumne z Mamy.
    Moja Mama zawsze kochała swoją prace, bywały dni kiedy była rzadziej w domu bo cały czas gdzieś goniła i coś załatwiała. Tym bardziej ceniłam sobie te chwile kiedy mogłam mieć ją tylko dla siebie. Bo liczy się jakość czas spędzonego z dzieckiem a nie ilość.
    Takie jest moje skromne zdanie, dziś już dorosłej córki swojej Mamy, która w moich oczach jest prawdziwą kobietą sukcesu. Podziwiam jej konsekwencje, determinacje i wiarę w to, że gdy się uczciwie pracuje to wszystkiego można dokonać.

    OdpowiedzUsuń
  24. ślicznie tutaj u Ciebie ! Wspaniała fotografia ! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hello jestem Kasia ,
    niezwykle przyjemnie czyta się twoje teksty, zapewne obejrze twojego bloga również nie raz, a właśnie pozdrawiam oraz proponuje odwiedzić moją strone www

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy zostawiony komentarz.
Będzie on widoczny po zatwierdzeniu.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Ⓒ Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są moją własnością.