Mocniej.
Intensywniej.
Upewniam się, że drzwi są zamknięte
i pozwalam, żeby dom mnie wchłonął.
Jesienią jestem bardziej.
Gotuję pomidorową za rosołem i rozgrzewające chilli, na chłodne już dni.
Dobrze mi w cieple
objęć małych rączek.
Kiedyś jesienią byłam w szóstym miesiącu ciąży.
Chwilę potem patrzyłam
na kobietę czekającą na autobus. Liście spadające z drzew. Kolor nieba.
Samochody zatrzymujące się na czerwonym świetle.
Ze zdziwieniem patrzyłam na świat za oknem szpitalnym.
Taki sam jak wczoraj. Nie zmienił się. Nie zawalił.
Nie zatrzymał.
Chociaż mój tak.
W rękach nie trzymałam dziecka.
W jednej chwili.
W jednej chwili.
Trzymałam w nich tylko przyszłość, której się bałam. I której nie chciałam.
Ale która przecież miała być.
I była.
To co dalej zależało ode mnie.
Miałam wtedy dwie córki.
Dbałam, żeby jadły owoce, żeby miały paznokcie obcięte,
uzupełnianą witaminę D, dekoracje na urodzinach.
Nie pamiętam tylko, czy na długie listy codziennych obowiązków wpisywałam czas.
Czas tylko dla nich.
Czy potrafiłam,
pomiędzy zmęczeniem popołudniowym a rachunkiem za światło,
zaproponować wspólne wbijanie jajek do mąki.
Czy umiałam powiedzieć,
nie mam czasu teraz,
nie mogę teraz.
Czy umiałam powiedzieć to do innych,
nie do dzieci.
I wrócić spokojnie do szukania litery A w rozrzuconych klockach.
Czy, pomiędzy kupowaniem łazanek do kapusty i białej kiełbasy do żurku,
umiałam powiedzieć
zrobię to później,
to może poczekać,
chodź dokończymy tę układankę.
Nie pamiętam.
Ale nie ma to znaczenia.
Ważne jest, że dzisiaj nie potrafię.
Nie umiem.
Nie dać czasu dzieciom.
Mimo że, na wszystko mi go brakuje.
Zatrzymywać się przy nich, mimo że świat tak pędzi.
Przyjrzeć się im każdego dnia.
Bo dzisiaj, jeśli czasami szukam odpowiedzi dlaczego,
znajduję ją właśnie tutaj.
W tych najprostszych chwilach z biedronką na deszcz lub pogodę.
W kolejnym rysunku, na którym podobno jestem ja ;)
W każdym mama widzisz, mama zobacz,
W przyszłości, którą trzymałam w swoich rękach...
I nie doceniać.
Nie umiem.
I nie widzieć.
W rozrzuconych zabawkach, szczęśliwego dzieciństwa.
W brudnej buzi, zawadiackiego uśmiechu.
W dmuchawcach, magii zamiast chwastów.
Nie umiem.
Ponieważ to co dalej zależało ode mnie...
Co zrobię z przyszłością. Ode mnie.
Czego mnie to nauczy.
Jakie wnioski wyciągnę. Ode mnie.
Czy koniec będzie końcem czy początkiem. Ode mnie.
Mocniej.
Intensywniej.
Jesienią jestem bardziej...
Jesienią jestem mamą bardziej.
A być nią jest dla mnie najważniejsze.
Kiedyś jesienią właśnie to zrozumiałam.
I była.
To co dalej zależało ode mnie.
Miałam wtedy dwie córki.
Dbałam, żeby jadły owoce, żeby miały paznokcie obcięte,
uzupełnianą witaminę D, dekoracje na urodzinach.
Nie pamiętam tylko, czy na długie listy codziennych obowiązków wpisywałam czas.
Czas tylko dla nich.
Czy potrafiłam,
pomiędzy zmęczeniem popołudniowym a rachunkiem za światło,
zaproponować wspólne wbijanie jajek do mąki.
Czy umiałam powiedzieć,
nie mam czasu teraz,
nie mogę teraz.
Czy umiałam powiedzieć to do innych,
nie do dzieci.
I wrócić spokojnie do szukania litery A w rozrzuconych klockach.
Czy, pomiędzy kupowaniem łazanek do kapusty i białej kiełbasy do żurku,
umiałam powiedzieć
zrobię to później,
to może poczekać,
chodź dokończymy tę układankę.
Nie pamiętam.
Ale nie ma to znaczenia.
Ważne jest, że dzisiaj nie potrafię.
Nie umiem.
Nie dać czasu dzieciom.
Mimo że, na wszystko mi go brakuje.
Zatrzymywać się przy nich, mimo że świat tak pędzi.
Przyjrzeć się im każdego dnia.
Bo dzisiaj, jeśli czasami szukam odpowiedzi dlaczego,
znajduję ją właśnie tutaj.
W tych najprostszych chwilach z biedronką na deszcz lub pogodę.
W kolejnym rysunku, na którym podobno jestem ja ;)
W każdym mama widzisz, mama zobacz,
W przyszłości, którą trzymałam w swoich rękach...
I nie doceniać.
Nie umiem.
I nie widzieć.
W rozrzuconych zabawkach, szczęśliwego dzieciństwa.
W brudnej buzi, zawadiackiego uśmiechu.
W dmuchawcach, magii zamiast chwastów.
Nie umiem.
Ponieważ to co dalej zależało ode mnie...
Co zrobię z przyszłością. Ode mnie.
Czego mnie to nauczy.
Jakie wnioski wyciągnę. Ode mnie.
Czy koniec będzie końcem czy początkiem. Ode mnie.
Mocniej.
Intensywniej.
Jesienią jestem bardziej...
Jesienią jestem mamą bardziej.
A być nią jest dla mnie najważniejsze.
Kiedyś jesienią właśnie to zrozumiałam.
Na zdjęciach fragmenty pokoju maluchów.
Wciąż go urządzam, więc nie mogę zbyt dużo jeszcze pokazać :)
Lalę dla Adrianki uszyła Aneta z anielskiego sklepu.
Piękne!!! aż łzy poleciały, a w głowie postanowienie poprawy i myśl, "jak dobrze, że takie mądre kobiety przypominają o tym co najważniejsze".
OdpowiedzUsuńJulitko, wspaniały ten Twój świat, pięknym go stworzyłaś....ach żebym i ja tak umiała. Siedzę i ryczę bo tyle błędów popełniam jako mama.... ach żebym ja tak umiała...
Sylwia
Nie jesteś sama z tymi błędami, niestety:(
UsuńPewnie, że nie jest sama !!! Dziewczyny czy Wy naprawdę myślicie, że ja nie popełniam błędów??? Popełniam ich mnóstwo ! I w dodatku mam czwórkę dzieci ! Czyli błędy razy 4 !!! Wydawać by się mogło, że powinnam być mądrzejsza z każdym dzieckiem i pewnie trochę tak jest ;), no ale też starsza więc trochę mądrzejsza haha, ale nie na tyle mądra, żeby nie popełniać błędów ! Uważam, że błędów nie popełnia ten, co nic nie robi! I nie ma co płakać nad błędami, wprowadzać się w poczucie winy i wyrzuty sumienia bo do niczego to nie prowadzi ;) Sama mam wyrzuty sumienia codziennie, codziennie coś tam zawalam, zapominam, czegoś mi się nie chce, stracę cierpliwość...i sama muszę sobie tłumaczyć, że są bez sensu, że oszalałabym jakbym się przejmowała wszystkim dłużej ! Poza tym błędy są potrzebne! Bo można z nich wyciągnąć wnioski na przyszłość !
UsuńJulitko... myślałam o Tobie ostatnio. Dużo. Jakoś tak chyba czasem jest że myślimy, choć się nie znamy zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym że za kilka dni Twoja córka obchodziłaby piąte urodziny, myślałam bo dokładnie pamiętam Twój wpis sprzed roku...
A ja właśnie teraz kończę 6 miesiąc ciąży...
I mój podziw dla Ciebie jako matki jest wciąż ogromny, Ty potrafisz wydobyć piękno z każdej chwili spędzonej razem z dziećmi. Potrafisz BYĆ, cała dla nich. Choć czasem złość, bałagan dookoła, tyle spraw, Ty po prostu jesteś by z nimi być.
Kiedyś o tym nie myślałam, dziś więcej myślę, każdą chwile chciałabym zatrzymać na dłużej niż tylko ta chwila. Ciągle się uczę...
Pięknej i pełnej miłości jesieni dla Was!! Ściskam!
Jesteś wspaniałą mama i kobietą! I świat stwarzasz dla swych dzieci cudny! Te łóżka są boskie!
Dziękuję Ci Iza:) Siedzę nad tym komentarzem i siedzę i kasuję co napisałam...bo nie wiem co mam napisać...Jak się ustosunkować do tylu ciepłych i cudownych słów... wprawiłaś mnie w zakłopotanie jak widzisz haha. Może tylko powiem, ze Ty też jesteś cudowną mamą i kobietą :)
UsuńMądre słowa i takie piękne..
OdpowiedzUsuńA ja często tak w biegu wszystko robię, wracam z pracy wykończona i zamiast cieszyć się moim dzieciaczkiem to tylko krzyczę wciąż, że nie wolno, nie rób tak..
Wstyd mi się zrobiło, bo uświadomiłam sobie, że czasem nie jestem taką mamą jaką być powinnam. Dziękuję Julitko za twoje słowa :)
Pozdrawiam gorąco
Marysia
Dziękuję Marysiu :) Ale ja też czasami nie jestem taką mamą jaką być powinnam ;)
UsuńPięknie to wszystko ujęłas .W tym pędzie niestety często zapominamy o najwazniejszym sensie naszego życia,dzieciach.Ja mam ich trójkę i nie powiem ,że jest to łatwe,dac im jak najwięcej siebie.Trudno mi podziedzielic porówno matczyna miłość.Ale będę się starać,bo warto:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam czwórkę dzieci i zdecydowanie rozumiem, że nie jest to łatwe dać czas każdemu z nich. Razem i jeszcze osobno. I jeszcze znaleźć czas na inne sprawy, dla męża, dla siebie. Bo przecież o sobie też trzeba pamiętać...Prawdziwa to sztuka wszystko pogodzić. Ja wciąż się uczę :) Pozdrawiam również :)
UsuńTakie to życie jest... Kruche... Ulotne... Czas pędzi... Życie ucieka... 5 dni w tygodniu, 10 godzin dziennie praca,... Ale chcę mieć jeszcze jedno dziecko bo bycie mamą to najpiękniejsze co mnie spotkało :) Magdaluska
OdpowiedzUsuńNo to tak samo jak mnie :) Uwielbiam być mamą :)
UsuńTyle wspomnień, Julitko, obudził we mnie ten tekst... Zaczęłam pisać komentarz, ale byłby strasznie długi :)
OdpowiedzUsuńAle może chociaż Ty jedna nie uznasz mnie za dziwoląga, gdy wyznam, że nie znoszę wyjeżdżać bez dzieci! Że to dla mnie stracony czas! I że ani spokojne posiłki ani cuda świata nie zrekompensują mi ich braku :)
(No chyba, że dzieci jadą do dziadków- oni ich kochają tak jak my i też mają prawo się nimi cieszyć :))
A łóżko- obłędne! U nas właśnie trwają poszukiwania potrójnego łóżka dla dziewczynek, a tu u Ciebie takie cudo...
I takie jest proste do zrobienia!!!!! Mogę Ci podesłać link na którym podpatrzyłam jak zrobić szkielet ;)
UsuńPamiętam jak moja przyjaciółka nie mogła się nadziwić i nie wierzyła mi, że ja wcale nie chcę na weekend dzieci babci podrzucić... haha
Gdy to pisałam to myślałam o Tobie, wiesz?...jak siedzisz na tej ławce...
Już bym się była roześmiała na myśl o tym, jak robię łóżko wg instrukcji z internetu- ale po ostatnim zdaniu się wzruszyłam...
Usuń:,)
Buziaki!
Ja się też zaśmiałam na myśl, gdy to pisałam, że Ty tam z brzuszkiem i dzieciakami dookoła i te deski wszędzie i wióry haha wybacz :)
Usuń...trzeba wiele miłości i mądrości mieć w sobie , by być taka Mamą jak Ty...chapeau bas!
OdpowiedzUsuńMagda mogę tylko powiedzieć i vice versa :)
UsuńPięknie to napisałaś..Wspaniała mama z Ciebie kochana!! A pokoje dzieci pomimo że tylko troszkę uchyliłaś rąbka przepiękne, łóżeczko obłędne! I lala cudna i lista to do..Czułabym się u Ciebie jak u siebie w domu..a a propos dzieci mam ostatnio myśli, czy może jeszcze póki za stara nie będę powiększyć rodzinę naszą, skoro ty z czwórką dajesz radę to ja chyba z trójką też bym dała :-) Uściski!!!
OdpowiedzUsuńOj Asia nie zaczynaj przy mnie tego tematu, bo jak ktoś wspomina że myśli o kolejnym dziecku to ja już, już całą podekscytowana się robię :) :) :) I potem będę w każdym poście szukać informacji czy może już już jesteś w ciąży haha... no nic nie poradzę! Uwielbiam dzieci, uwielbiam kobiety w ciąży, uwielbiam macierzyństwo w każdym aspekcie a już najbardziej uwielbiam, gdy kobiety mają dużo dzieci:) A Ty z Twoją energią to i z siódemką byś sobie sprytnie poradziła hahahah :)
UsuńChcę być taką mamą dla Zosi, jak Ty jesteś dla wszystkich swoich dzieciaków. Oddaną, pełną miłości, a jednocześnie szczęśliwą. Pamiętam jak dowiedziałam się, że będziesz miała trzecie dziecko, mimo że zupełnie Cię nie znałam, tak bardzo się cieszyłam. A potem pozostała pustka. Nie można nigdy zapomnieć o tym małym Aniołku, nigdy! Jesteś tak silna i tak mądra, wiesz?
OdpowiedzUsuńMagda naprawdę pamiętasz ten okres??? Nie wiedziałam... Pustka...ona wciąż jest...tyle lat minęło... Nie da się zapomnieć...zresztą nawet nie próbujemy zapomnieć, bo w tej pamięci Ona żyje. Tylko tam. Dzięki Magda ! Kochana jesteś bardzo:)
UsuńNa spotkaniu z K po długim braku kontaktu, jedno z pierwszych pytań dotyczyło właśnie Małej. Coś mi się w głowie kołacze, że Zuzia babci wypaplała szybko, że masz dzidziusia w brzuchu, ale nie wiem czy dobrze kojarzę. Nie można o niej zapominać, bo to część Was! I zawsze będzie z Wami i Waszą wesołą czwórką :*
UsuńChyba dobrze kojarzysz, chyba Zuzia wygadała babci ! Nie pamiętałam tego, ale chyba tak było!!!
UsuńPięknie napisałaś Kochana, aż łza się zakręciła w oku.
OdpowiedzUsuńWiesz tak to jest, dzieci nas zmieniają, mnie zmieniają codziennie. Zmieniają moje podejście do ludzi, moje myślenie o macierzyństwie. Kiedyś całym światem była Zuza i byłam przekonana, że tylko ona i więcej miłości w moim sercu nie ma. Gdy urodziła się Asia okazało się, że kochać można równie mocno i dziecko kolejne, że serce pojemne jest jednak. Po wielu latach coś się zaczęło i szybko skończyło, pozostawiło pustkę taką bolesną a teraz ona powolutku się zapełnia i zmienia mnie po raz kolejny.
Gdy rano nafukane moje panny trzeba dobudzić i do szkoły wyszykować, gdy psioczę sobie pod nosem czy kiedyś ta moja Zuza jak człowiek wstanie i sama się ubierze, czy ja do końca życia będę na tę pół przytomną głowę bluzkę wciskać z ponagleniem... no szybciej dziecko, bo się spóźnimy? A Asia niedotykalska z rana i dopiero po śniadaniu księżniczka nas uśmiechem jest w stanie zaszczycić. A ja mam karuzelę co rano w głowie i najchętniej też bym w tym łóżku została prze kilka najbliższych miesięcy. To wiem, że ja bez nich już nie umiem i nie chcę, że te zabawki, milion zapisanych kartek w każdym kącie, ten niedojedzony tost z czekoladą, przez mojego niejadka ukryty zawsze w tym samym miejscu, te wszystkie koce na środku salonu...mamo bo my bazę budujemy, że to wszystko i zapewne jeszcze więcej to moje życie jest teraz i na inne bym go nie zamieniła.
Ściskam bardzo, bardzo mocno :)
wykasowałam cały komentarz... zbyt osobiście mi się napisało...a już 12 w nocy...więc tylko napiszę, że bardzo, bardzo mi przykro...
UsuńI jeszcze, że dziękuję i że powtórzę to co już Ci kiedyś mówiłam- jesteś cudowną mamą Iza :)
UsuńA ja jestem, czytam i przytulam wirtualnie;-))
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję, ze jesteś :)
UsuńTak mocno czuję tą jesień w Tobie i domu Twoim. Doświadczenie szpitalnego okna, kiedy świat się nie zatrzymał. Kiedy się staje matką. A potem każdego dnia na nowo, ta matka się rodzi. I umacnia. I odnajduje spokój. Przestaje walczyć, szarpać się z codziennością. Pięknie to wszystko ułożyło się w te litery tutaj. A zdjęcia cudownie oddają magię tej jesieni. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńA Twoje litery pięknie podsumowały to, co napisałam ja...
UsuńRównież pozdrawiam cieplutko
Śliczne zdjęcia i śliczne to co Pani napisała. Dla mnie żadna chwila nie jest tak długa jak ta gdy czekam na mamę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Maju :) Moja jedna córka tez jest Maja :)
UsuńBardzo dzisiaj potrzebowałam takiego, Twojego, tekstu. Po 3-dniowym weekendzie, nie przespanej nocy bo Marcysi marudzenie, tylko czekałam aby czmychnąć do pracy. Trochę z radością , trochę z wyrzutami sumienia, jak zwykle zresztą.
OdpowiedzUsuńPocieszam się tym, że każda z nas tak ma, chyba ? :-)
Ale o Tobie lubię myśleć jak o mamie perfekcyjnej, no tak mi się zrobiło :-), że Twoje teksty mnie dobrze nastrajają, aż zaczynam mieć ochotę uciec z pracy do mojej M :-)
Dzięki Julitko! ... nie żartowałam, dzięki :-)
I ja dziękuję :) Miło mi, że tak mówisz :) Chociaż do mamy perfekcyjnej bardzo mi daleko ;)
UsuńDziękuję ci za ten wpis...był mi bardzo pomocny zwłaszcza dziś... moje małe smutki schowały się gdzieś w z zakamarki... dzięki!!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :) :)
UsuńDziękuję bardzo Iwona :)
Taką piękną i ciepłą jesień macie? Ja dzisiaj skrobałam szyby w aucie po raz pierwszy w tym roku ( i od razu złamała się skrobaczka).
OdpowiedzUsuńDomyślam się, łóżko robi tata? Piękne!!! Ale ten gad w trawie, to....brrrr.
Buziaki jesienna mamo xx
Tak łóżeczko tata :) Dwie takie same sztuki :) Mamy ciepła ogólnie ale już kilka razy mieliśmy przymrozek w nocy :)
UsuńPoczątek listopada to dla mnie taki trudny czas tutaj...Dzięki za poranną dawkę ciepła. Już sobie poryczałam, teraz idę zrobić pranie a potem do lasu zanim schoolbus nie przywiezie dzieciaków.
OdpowiedzUsuńW jakiej części US mieszkasz? Ze do lasu możesz iść, ot tak sobie?? Pozazdrościłam ;)
UsuńKochana mądre słowa prawisz ... jakie Twoje Dzieci szczęście mają ogromne, że to właśnie Ty MAMĄ ich jesteś !!!!
OdpowiedzUsuńMoje już pannice duże, ale chyba muszę zacząć znowu bardziej być .....
Ściskam mocno :*
Ja również Olga jak zawsze :)
UsuńDziękuję :)
Taka mama jak Ty to prawdziwy skarb!
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńA ja ... a ja przeczytałam każdy jeden komentarz u Ciebie, po raz pierwszy chyba. I nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek to uczynię przed napisaniem własnego komentarza, bo co ja teraz napisać mogę? Może powiem tyle tylko, że dla mnie październik też ma inny wymiar. I cała Ty masz inny wymiar dla mnie... Bo w życiu są takie momenty, które otwierają oczy, usta i umysły... Ja oprócz wielu rzeczy, które przyniósł mi październik nauczyłam się też wiele o przyjaźni. I o Tobie samej. Zrozumiałam jaki mam skarb w życiu. Właśnie wtedy najmocniej zrozumiałam. I czerpię z Twojej mądrości wtedy kiedy wiesz i wtedy kiedy nawet nie wiesz. Mam nadzieję, że nie wyssam Cię całej ;) to taki żart na wywołanie uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńNie umiem tak odpisać, żeby nie było zbyt. Zbyt osobiście, zbyt intymnie... więc nie napisze nic :) I po sprawie ;) ;)
UsuńDziękuje Iwonka :)
Ściskam mocno Julitko!!
OdpowiedzUsuńCałuski**
Kaśka
Dziękuję Kasiu :)
UsuńJak Ty to robisz? Ja nie umiem chyba tak oddać się własnemu dziecku... Nie jestem najlepszą mamą..:(
OdpowiedzUsuńNie mów tak.... jeśli kochasz i szanujesz, jeśli starasz się, jeśli próbujesz... ja też nie oddaję się całkowicie swoim dzieciom, zostawiam przestrzeń dla siebie, mam swoje granice, potrzebuję czasu tylko dla siebie itd. itd.
UsuńNapisałam więcej pod pierwszym komentarzem do Ciebie :)
Tęskniłam za tobą...
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Bardzo, bardzo się ucieszyłam :)
UsuńTo niesamowite.Zjawiasz się znów i id razu tak w punkt. Zupełnie, jakbyś była ze mną przez te kilka ostatnich tygodni. Jakbyś w głowie była i wszystkie frustracje widziała. Bo ja właśnie nie potrafię... Oddać się temu. Który najukochańszy. I rzucić wszystko...Choć tak bym bardzo tego chciała...I źle mi z tym strasznie. Że tak mało mnie dla Niego... A pomijając mnie, to strasznie mi Ciebie żal...I przytulam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńMarta, tak, dzieci są dla mnie najważniejsze i tak potrafię zrezygnować dla nich ze wszystkiego, nawet z dużej części siebie...ale gdy zachodzi taka potrzeba... gdy nie zachodzi, gdzie życie toczy się normalnym rytmem też potrzebuję czasu dla siebie, swojej i tylko swojej przestrzeni i tak samo jak ja szanuję prawo moich dzieci i innych, do odpoczynku, pasji itd. tak samo chciałabym, żeby one szanowały moje prawo do tego samego... Jestem szczęśliwa gdy mogę się rozwijać i chcę to robić tylko, niestety póki dzieci są małe muszę to robić po godzinach haha ;) ;) Ale dobrze mi właśnie z takim systemem :) I teraz zaangażowałam się z przyjaciółką w duży projekt, wymagający dużo pracy i dopiero sobie układam wszystko i nie jest lekko ale... cieszę się z tego jak dziecko i wiem, ze się da pogodzić wszystko :) Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko prawda?
UsuńPiękne i mądre słowa. Dzieciństwo jest tak krótkie, że trzeba je celebrować. Czasem warto zostawić sprzątanie, pranie, itd. i być razem. Staś (prawie trzylatek) często wbiega do kuchni, gdy ja gotuję, chwyta mnie za rękę i woła: "Do zabawy idziemy! Do zabawy". Więc idziemy i się bawimy, obowiązki poczekają :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że czasami obowiązki mogą poczekać, z doświadczenia wiem, że jeśli dam czas dzieciom, porobimy coś razem to one potem dadzą mi też wolną chwilę, bo się nasyciły mamą i chcę porobić coś innego, same :) To się zawsze opłaca :)
UsuńDziękuje bardzo :)
to do list-swietna !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńdaj trochę tej mądrości, wlej do buteleczki takiej co się syrop w niej trzyma, będę brała nawet jak będzie bardzo gorzkie :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, pod jaki adres wysłać?
UsuńA tak na poważnie haha to dziękuję, ale wiesz z tą mądrością to... to różnie bywa :) :)
Wspaniale napisane. Jak mocno trzeba sobie przypominac, zeby nie spieszyc tak z zyciem, z obowiazkami, zeby zwolnic, wylaczyc gadzety, i wchlonac te wazne momenty z naszymi dziecmi, cala dusza i sercem. Dziekuje za to przypomnienie w tym szalenie szybkim, nowoczesnym swiecie :) A blog przeczytalam od poczatku i zostaje tu na dobre :) Pozdrawiam cieplutko z Vancouver :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Zapraszam jak najczęściej w swoje progi :)
UsuńJa pozdrawiam z Pensylwanii :)
I bardzo dziękuję :)
UsuńDługo kazałaś czekać na swój nowy wpis:) Ale jak zwykle było warto:) Powiem Ci, że jak czytam twoje posty, takie szczere, naturalne, prosto z mostu, bez wielkich słów - to aż chcę mieć taką rodzinę, tu i teraz. Bo często nachodzą wątpliwości, czy podołamy być rodzicami, czy to nie za wcześnie, czy na pewno mamy stabilizację i warunki. I potem wchodzę na domwherelifehappens (czasami kilka razy dziennie) i czytam wyrywkowo wpisy - i wiem, że podołam, wiem, że chcę mieć tak jak Ty:) Że wcale nie trzeba mieć cudów - zwykła codzienność jest czasami najlepsza. A wasza codzienność jest najcudowniejsza i najbardziej niecodzienna zarazem:) Bardzo dziękuję Ci za to, że jesteś w blogosferze:)
OdpowiedzUsuńKasia
A ja za to, że jesteś, za te wszystkie piękne słowa dla mnie, że znajdujesz chwilę, by mnie odwiedzić, że czekasz... ja dziękuję Ci za to wszystko :)
UsuńTo jest coś wielkiego dla mnie !!! Oczywiście na pytanie czy podołacie ja zawsze odpowiem twierdząco, wiec może mnie mnie pytaj ;) :) Dzieci dodają skrzydeł. Tak po prostu.
Jakże nie jestem zdumiona, znów to robisz ... biorę większy oddech, by powstrzymać łzy.
OdpowiedzUsuńCodziennie, bardzo wiele razy dziennie, słyszę: "mama widzisz, mama zobacz". I staram się, by nie umknęło nic z tych spojrzeń, lecz ...
Jak dobrze, że jesteś, że przypominasz o tym, że najbardziej na świecie - pragnę być mamą :*
Dziękuję Ci za ten czas.
Dziękuję bardzo Emilio kochana :) Ja też mamą być pragnęłam najbardziej na świecie :)
UsuńJak sobie uzmysławiam, jak bardzo dużo mam w życiu szczęścia...śpią w czterech łóżeczkach właśnie...;) to... co tu dużo mówić... idę zobaczę, czy nie trzeba przykryć wystających nóżek ;)
Kochana,
OdpowiedzUsuńpiękne słowa....pięknie napisane o tym, co często w tym życiu zabieganym nam umyka....ja też chcę jak najwięcej tych chwil wspólnych nałapać....tylko czasami sił brak....ale się staram, z całych sił się staram wszystko w sercu chować....
I nawet jak nowe łóżko ma, w swoim nowym pokoju, ale się sama na razie boi spać....to śpię z Nią by Jej pokazać, że zawsze liczyć na mnie może....i że jestem dla Niej jeśli tego Jej do szczęścia potrzeba.....bo wiem, że to wiecznie trwać nie będzie....., że już nie długo będę musiała i będę chciała pozwolić na samodzielność....i na to, że już Mama nie będzie na pierwszym miejscu....:)
Dlatego teraz chłonę całą sobą tego Mojego Maleńkiego Skarba!:)
Ściskam Cię Kochana!
Lubię tu do Ciebie wchodzić....bo taki spokój i mądrość do serca wlewasz swoimi słowami....
Przytulam.
zapisałam tyle słów i znikły... nie może być!
OdpowiedzUsuńJakbym może spadła w spam - to wydobądź mnie :)))))
A ja zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://fabrykapomponika.blogspot.com/
Niesamowity ten post! Skasowałam resztę bo zbytnio się rozpisałam.
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko-dziękuję!
uściski Julito
Piękne podsumowanie tego, co czujemy. Szkoda, że czasami trzeba coś stracić, żeby wiedzieć, jak bardzo się pragnie. Że trzeba się uczyć na tym, co boli. Ale dobrze, że się jednak uczymy. I że to najważniejsze znajdujemy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
:*
Ja dzis tutaj trafilam, do Pani domu i to w dniu, kiedy bylam tak sfrustrowana, ze przy odrabianiu lekcji opierniczylam core z gory do dolu, a potem razem ryczalysmy...bo brak mi sil ostatnio, bo nie mam do kogo geby otworzyc w Niemczech, bo obowiazki, gonienie i niektorzy kiwaja glowa, po co jej byly studia, z dzieciakami siedzi w d omu (nienawidze tego zwrotu, wrrr ).
OdpowiedzUsuńDziekuje za ten post, dodaje sil, daje nadzieje!!! Bede pewnie teraz regularnie zagladac do Pani :)
Pozdrawiam
Grazyna- mama Ines i Adama :)
Bardzo się wzruszyłam ale i zła jestem, bo przecież czasem pozwlalam żeby to wszystko przelatywało mi przez palce...
OdpowiedzUsuńO Boziuniu jak TU pięknie, cieszę się że tu trafiłam i to dzięki Juli od Toski.
OdpowiedzUsuńTak wspaniale to napisałaś że aż się poryczałam i rozmazałam sobie cały make up :) a mąż pyta, co tak ryczysz? A ja, że chyba nigdy nie przeczytałam czegoś tak wspaniałego.
Zostaje u Ciebie już na zawsze, pozdrawiam Mama Trojaczek ;)