Przez chwilę przyglądałam się z daleka.
Gdy ich minęliśmy,
rzuciłam jedno, ukradkowe spojrzenie.
Obcy ludzie.
Nieznajoma dziewczyna. W parku.
Ta dziewczyna, gdy wczoraj spacerowaliśmy, miała swoją sesję ślubną.
Miała przystojnego męża.
Miała wysoko upięte włosy.
Miała piękną sukienkę za kolano.
Na ramiączkach. Pewnie trochę zimno jej było.
Miała błyszczący, wysoki but na obcasie.
Jeden.
Drugiego nie potrzebowała.
Ta dziewczyna nie miała nogi.
Panna młoda wybrała taką krótką sukienkę. Gdyby założyła długą, nikt by nie zauważył, a tak wszyscy widzą. Powiedziałam.
Może zawsze o takiej sukience marzyła....Usłyszałam w odpowiedzi.
No tak. Może zawsze o takiej sukience marzyła.
A ja zobaczyłam to, co zobaczyć najłatwiej. Najprościej. Brak nogi.
I to zdziwienie. Dlaczego nie chciała tego braku ukryć.
Nikt by wtedy nie zauważył...
Ale nikt by nie zauważył też czegoś jeszcze.
Czego i ja, w pierwszej chwili, nie dostrzegłam.
Nie dostrzegłam tego -być może- spełnionego marzenia.
Nie zauważyłam szczęścia.
Szczęścia mimo wszystko.
Jej czoła przy czole męża.
I pewnie czuła się taka piękna...wyjątkowa.
Nie usłyszałam jej śmiechu, gdy Adriana z Wiktorem wbiegli im w kadr.
Jak spokojnie, podpierając się na ramieniu męża, czekała aż odejdą.
Nie zauważyłam determinacji.
Nie zauważyłam siły.
Dumy.
Nie zauważyłam wyboistej drogi, którą ta dziewczyna musiała przejść. Jedną nogą.
Zanim zamówili fotografa i rozesłali zaproszenia.
Nie zauważyłam jej odwagi.
Nie. W pierwszej chwili tego nie zauważyłam.
I może nikt by nie zauważył,
gdyby nie ta sukienka ślubna za kolano.
A potem przeszliśmy przez ulicę i straciłam tę dziewczynę z oczu.
Nigdy się nie dowie, że ją podziwiam.
Philadelphia Museum of Art, Rocky Balboa, który biegał po schodach muzeum i park otaczający muzeum. Fairmount Park.
Dopiero zauważamy , że ludzie z jakąś niepełnosprawnością naprawdę potrafią żyć szczęśliwie, gdy choć jednego poznamy. W moim życiu jest kilka osób - jedna niewidoma, jeden który średnio 4 razy w roku ma złamane kości w połowie ciała ...i oni naprawdę dają radę, wiadomo nie pobiegną w maratonie, ale nie wszsyscy muszą. Ci ludzie mają inne priorytety, a ich serca biją i nic więcej do życia im nie potrzeba, sami ustalają co ich cieszy i co im sprawia radość. A najgorzej odbierają jak ktoś wobec nich czuje żal.Najważniejsze jest serce i głowa. I to się tyczy wszystkich.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Chyba nikt nie lubi litości. I każdy chce być zwyczajnie szczęśliwy:)
UsuńKiedyś widziałam program,w którym przeprowadzanam była rozmowa z ubogą kobietą bodajże w Peru. Ona w szałasie, bez wygód, z dzieckiem w ramionach, szczęśliwa i uśmiechnięta jakby była posiadaczką największego majątku. Zapytana o to czy jest szczęśliwa, odpowiedziała, że każdy nosi w sobie swoje własne szczęście i każdy sam jest za nie odpowiedzialny. Nie trzeba mieć wiele, bo tak naprawdę człowiekowi do szczęscia wiele nie trzeba. Można nie mieć ferrari, villi za miastem, można nie mieć nogi, czy nawet dwóch, ale jeśli widzi się calą resztę, to wszystko co się zdobyło, chociażby doświadczenie z każdego zwykłego dnia, szczęście można tym nakarmić. Zawsze jest ktoś, kto ma gorzej od nas, komu los nie podarował domu, rodziny, wsparcia... Brak nogi to nic, jeśli ma się całą resztę. Dla niektórych kobieta z malym biustem, to kobieta niekompletna, a to przecież taki banał... Kobieta bez nogi musi być fantastyczną osobą, bo o tym braku umiała zapomnieć widząc tylko swoje szczęście.
OdpowiedzUsuń" Ten, który pragnie zwieść do domu całe bogactwo Indii, musi nosić bogactwo Indii w sobie"
Usuń;-*Przytulam...Ehhhhh.
OdpowiedzUsuń:) i ja przytulam:)
UsuńTak, szczęście jest w nas...
OdpowiedzUsuńTak:)
UsuńA ja podziwiam ciebie, za to co dostrzegasz, co inni omijają, mało takich ludzi, ściskam mocno, Piecyk.
OdpowiedzUsuńPs, zdjęcia śliczne,
Dziękuję Piecyku:)
Usuńno i takich spotkań w życiu nam trzeba żeby zobaczyć jak inni cieszą się życiem, nie przejmują że w pewnym sensie może są słabsi, ale na pewno nie gorsi. Och dałaś mi do myślenia od rana Julitta, że co ja tutaj czasami marudzę, narzekam, przecież nic mi do szczęścia nie brakuje a to że czasami mało czasu, w biegu i pędzie cóż takie życie. Fajna ta twoja wesoła ferajna:-)Minka najmłodszej na zdjęciu na dole podobna jak u mojej Tosi czasami:-)))Ściskam Was cieplutko!
OdpowiedzUsuńdziękuję haha podobna?
UsuńJa chłonę takie lekcje od nieznajomych... Na długo zostają we mnie.
Podobna mówi mi- zaraz będę miała focha, albo jestem już w trakcie focha i co mi jakieś zdjęcie robisz mama:-)))
Usuńzięki Tobie ja też chłonę ...bo jeszcze tak to napiszesz że nie sposób nie pomyśleć, zamyślić się, przystanąć i wyciszyć na chwilę...
hahah dokładnie ta mina to oznacza haha !!!!
Usuńi pewnie Ta dziewczyna jest szczęśliwsza niż niejedna pełnosprawna...zdjęcia śliczne:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńNigdy nie wiem jak się zachować, co myśleć. Ostatnio czytałam wywiad z naszą słynną tenisistką - Partyką. Nie ma ręki, taka się urodziła. Powiedziała, że nie lubi obojętności i politowania - dwóch skrajnych postaw. Że wystarczy się życzliwie uśmiechnąć i zapytać, czy może pomóc, gdy osoba niepełnosprawna chce dostać się do autobusu, wlecze ciężką walizkę... Chyba trzeba właśnie traktować to normalnie, bo przecież fakt,że osoba nie ma ręki czy nogi, nie sprawia,że jest inna gorsza. Silna dziewczyna z tej panny młodej. Może masz rację, może zawsze chciała założyć taką sukienkę. Czasami chciałabym umieć być taka silna jak oni.
OdpowiedzUsuńP.S. Piękną pogodę tam u Was macie :)
Bardzo Natalie lubię:) No i to właśnie chyba jest taki złoty środek ! żeby się nie litować i nie udawać, że się nie widzi:)
UsuńTo szczęście wielkie potrafić cieszyć się życiem mimo braku czegoś... braku pieniędzy, laptopa, braku dziecka, braku nogi czy wzroku... I podziwiam ludzi którzy to potrafią. I podziwiam też za siłę woli! I wiesz o czym pomyślałam? O marzeniach! Ona musiała marzyć o tej sukience więc czemu noga miałaby jej przeszkodzić w spełnieniu marzenia? Marzenia są chyba ważniejsze niż opinia publiczna... a pewnie nauczyła się żyć i kochać już ten "brak" swój...
OdpowiedzUsuńI nikt by pewnie nie zauważył gdyby nie ta sukienka... Pewnie nikt by nie zauważył...
Ja jej dziękuję za tę sukienkę:) Dla mnie to ważna lekcja:)
UsuńAch! Fotki cudne! Adka w tej czapie swojej mnie powala już nie po raz pierwszy! Dziewczyny roześmiane i Wiktorek wędrujący... taki rodzynek:)) Uwielbiam Was oglądać!
OdpowiedzUsuńJa ją w tej czapie uwielbiam:) Aż żałuję, że zaraz nie będzie potrzebna:)
UsuńJak przeczytałam ten niesamowity opis pomyślałam, że sama zdziwiłabym się, ze nie założyła długiej sukni i ani przez moment nie zastanowiłabym się dlaczego w jej sytuacji wybrała właśnie krótszą:-) Człowiek na codzień jest zabiegany i myśli prostymi kategoriami i co najgorsze pewnie tego samego wymaga od innych;-) Choć sama mieszkam w kraju bardzo tolerancyjnym i zakręcony nadal walczę sama ze sobą o tolerancję - może inaczej, tolerancji mi nie brakuje tylko czasem łapię się właśnie na tym, ze pierwsze co mi na myśl przychodzi to takie proste "teksty" :-) Pozdrawiam i zdecydowanie będę tutaj częstszym gościem!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i zapraszam jak najczęściej:)
UsuńOpisałaś dokładnie to samo co i ja czuję:)
tak...pięknie odwazna z dystansem szczesliwa musi być...
OdpowiedzUsuńuśmiecham się do takich ludzi. mam nadzieję ze to mowi wiecej....
Jestem tego pewna, że uśmiech mówi bardzo dużo:)
UsuńPięknie opowiedziałaś tę historię:) Ja życzę tej parze wszystkiego najlepszego!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że postawili tam pomnik Rockiego:) Niedaleko nas, w Stirling jest miejsce gdzie kręcili finałową bitwę do Braveheart i też stoi tam pomnik Mela Gibsona jako William Wallace :)
Musisz koniecznie kiedyś zdjęcia zrobić i pokazać:)
UsuńPiękna historia...Taka pomimo wszystko SZCZĘŚLIWA.
OdpowiedzUsuńI śliczne Twoje zdjęcia!
Piękna historia, piękna refleksja. Przeczytałam z koleżanką w pracy. Łzy mi stanęły. czasami widzimy to co takie oczywiste na pierwszy rzut oka i z różnych przyczyn nie zadajemy sobie trudu, żeby popatrzeć głębiej. Czasami to krzywdzące.
OdpowiedzUsuńPiękny spacer ... i pogoda :-)
Buziaki!
Dziękuje:) dokładnie tak jest. Czasami widzimy to co widać i na tym kończymy. Nie mamy czasu, nie chce nam się itd.. itd.
UsuńU nas chyba już wiosna:) Chociaż tez śnieg był w poniedziałek;) Mam nadzieję, że u bociana wszystko ok:):)
Ja podziwiam od dawna :) Bo mnie wczesniej takie osoby spotkaly na swojej drodze przez przypadek, zeby nauczyc, ze krotka sukienka to dla niej jak i dla mnie. Pierwszy byl chlopak na wozku - bylam z kolezanka na openerze`, a tam plyty zamiast drogi, a pozniej trawa i chlopak na wozku z dwojgiem kolegow, ida przed nami, zartuja, smieja sie w glos. Temu na wozku ani sie patrzy, zeby ktos pomagal - jedzie tak po prostu i sie smieje, az ta trawa przed nim, a kumple ida dalej i sie smieja.... my zatrwozone co teraz, a on do nich blagalnie "hej nie zostawiajcie mnie ja sobie zartowalem, no co wy na zartach sie nie znacie", tak bo oni sobie zartowali jak rowny z rownym i oni go niech chcieli zostawic, a on nie mial im za zle, bo oni sie znali jak lyse konie. Obrocili sie i go popchneli dalej. A druga nas zastala w kinie, a tam dziewczyna na wozku z kolezanka i miejsce w kinie w rzedzie ostatnim, taki obie wybraly. I ta kolezanka pierwszy schod ciagnie, drugi schod ciagnie, trzeci schod obie leza.... Kolezanka w panice "nic Ci nie jest, nic Ci nie jest", a ona smieje sie w glos i tylko przez lzy smiechu mowi "a trzeba bylo jednak kogos poprosic o pomoc". Taka normalna sytuacja, ot jak co dzien. Ale to sa osoby, od zawsze na wozku, ktore nie znaja innego zycia i im latwo o smiech, krotkie spodniczki, zarty, wyjscia do kina, czy na openery. Ktore ucza nas pokory i tego ze wcale nie sa inne. Sa tez takie, ktore przez nieszczesny los musza sie wszystkiego od nowa uczyc i tym na pewno nie przychodzi to latwo, ktore tej krotkiej sodniczki moze nigdy nie zaloza...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta
Edyta dziękuję Ci bardzo!!!!
UsuńHistorie są piękne. Takie zwykłe, niezwykłe:) O zwykłych, niezwykłych ludziach:)
I jak tu nie wyruszyć się i nie zadumac nad sobą ....
UsuńJakie to ważne aby znaleźć swoje miejsce, szczęście, miłość w życiu, nieważne wtedy staja się wszelkie ułomności ... bo to daje nam niesamowitą siłę :)
OdpowiedzUsuńPs. zdjęcia piękne ...
Właśnie dokładnie tak jest:) Zgadzam się.
UsuńDziękuję:)
Skojarzyła mi się piosenka Anny Marii Jopek : "Tam, gdzie nie sięga wzrok" :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale chętnie posłucham:)
UsuńBo... czasami łatwiej ukryć niż odważnie spojrzeć życiu w oczy...
OdpowiedzUsuńBo... my konformistycznie rozleniwieni, nauczeni tego, że nam się należy nie dostrzegamy małych cudów, które specjalnie dla nas każdego dnia Bóg zapala - jak gwiazdy na niebie...
Myślę.. że nawet bez nogi... ona jest szczęśliwsza od wielu, wielu z nas... bo wie co jest w życiu ważne... bo nie potrzebuje gwiazdki z nieba... tylko wystarczy jej znaleziony na plaży tęczowy kamyk ;-)))
Dziękuję, po raz kolejny;), za piękny komentarz:)
UsuńZgadzam się. Cuda są. Na wyciągnięcie ręki. Trzeba je tylko umieć dostrzec.
To wprost nie do uwierzenia jak Ty pięknie piszesz dziewczyno!! Czytam wiele blogów, książek, ale tu w tym tylko i wyłącznie Twoim miejscu staję się niesamowicie zachłanna... Zachłanna na każde Twoje słowo. Na myśli, które potrafisz oddać w ten niepowtarzalny sposób. Zachłanna na Twoje postrzeganie świata, historie i opowieści.. Cudownie, że jesteś Julittko:**
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa!!!!!!!!! Ogromnie mi miło !!!!!
UsuńNie zauważamy detali śpiących w człowieku, kiedy mijamy go na ulicy. Nie mamy przecież czasu, żeby się zastanowić, zatrzymać, poznać. Stwierdzamy fakt naoczny i tyle. To nic dziwnego, nic też złego.
OdpowiedzUsuńGorzej, kiedy nie staramy się dojrzeć motywów postępowania bliskich nam osób.
Myślisz, że tej dziewczynie zależałoby nas Twoim podziwie? Myślę, że byłby miłym dodatkiem do życia, ale na etapie życia, w którym się znalazła (ukochany mężczyzna, napiękniejszy dzień życia, ona jako książniczka, jedyna i najważniejsza) nie byłby jej tak naprawdę potrzebny. Może bardziej Tobie?
Nie uważam, że potrzebuje mojego podziwu, pewnie żadnego podziwu nie potrzebuje.. może i zrobiłoby się jej miło a może i wcale nie... Ja bym jej wcale tego nie powiedziała nawet jakbym z nią porozmawiała. I o to mi chodzi. Tak to jest z obcymi. Niektórych mijamy i idziemy dalej a nad niektórymi się zatrzymujemy i są dla nas lekcją. Przynajmniej ja tak mam:) Buziaki dla Ciebie Lucy:)
UsuńPodziwiam takich ludzi. Ja z pewnością wybrałabym długą suknię..nawet jeśli marzyłabym o krótkiej...
OdpowiedzUsuńI ja się nad tym zastanawiałam jaką ja bym wybrała sukienkę...
UsuńI w takich sytuacjach okazuje się, że czasem nasze problemy są takie błahe...bo jak ma się u boku kochanego człowieka, to wszelkie ułomności nie są przeszkodą...i najważniejsze to spełniać swoje marzenia...
OdpowiedzUsuńTakie historie są dla mnie przypomnieniem. To co w życiu ważne.
UsuńNo i się poryczałam...
OdpowiedzUsuńNo coś Ty Katka;)
UsuńJulitka to taka niesamowita historia.. i dziewczyna pewnie też.. choć dla niej pewnie normalna była ta sukienka i pewnie normalna była droga którą przeszła.. bo ona tej nogi nie ma pewnie jakiś już czas. I nauczyła się swojej normalności. I każdy z nas powinien brać przykład i uczyć się tak pięknie swojego. Żeby te porównania i narzekania które co dnia czynimy nie determinowały naszego życia, nastroju, spojrzenia. Zdjęcia cudo!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna z opowieści cały dzień dziś ze mną jeździ do szkoły i ze szkoły i przy obiedzie i w homedepot.. jakoś myśli moje zajmuje.
No właśnie i ze mną jest cały czas. Piękna taka była ona:) I ten but taki wysoki mówię Ci...
UsuńOdwaga niezwykła... Jakie wyzwanie rzucone światu?! Jak mocno się na taką siłę pracuje?!
OdpowiedzUsuńJedna z tych chwil, kiedy to "świat"ma pole do popisu dla pracy nad sobą...
Dziękuję.
Dominika
Dokładnie! Symboliczne przesłanie mówiące teraz twój ruch !
UsuńI ja dziękuję:)
Julittko niesamowite to spotkanie, tym bardziej, ze przeżywane tylko przez jedną osobą, chociaż nigdy nie wiesz co ona pomyślała kiedy Twoje dzieci na plan zdjęciowy wbiegły. Może ta chwila też w niej głęboko zapadła... Ja czasem też mam takie osoby, spotkania w życiu... Pozostaję pod urokiem napotkanej, obserwowanej osoby, która pewnie nawet mnie nie spostrzegła... Życie jest niesamowitym splotem zdarzeń:) A zdjęcia przepiękne! Twoje słowo przepiękne! Wiesz, że ja każdym jednym delektuję się, analizuję, przeżywam. Ściskam z całych sił:***
OdpowiedzUsuńJa takie spotkania uwielbiam. Czasami zapamiętuję ze spotkania z obcym jakąś drobnostkę i potem jest ona we mnie i jest. Możemy uczyć się i od obcych jeśli jesteśmy na tę naukę otwarci:) . Ja też ściskam:) To wasze zdjęcia na FB z sesji takie cudowne:):):)
UsuńPrzesliczny ten wpis... jak się cieszę,że tu trafiłam.. będę częstym bywalcem.. i te zdjecia piękne..ach zazdroszczę... aż mi się łza w oku zakręciła.. pozdrawiam i zapraszam do mnie..
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńCieszę się i czuj się jak u siebie w domu:)
to kwestia spojrzenia, Ty zobaczyłaś kalekę, jej mąż - piękną kobietę...
OdpowiedzUsuńNie zobaczyłam kaleki. Zobaczyłam piękną kobietę bez nogi
UsuńDzięki:) Ja też uwielbiam:) od takich ludzi się uczyć:)
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie jest ważne w co jesteśmy "ubrani" ważne co mamy w środku.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i aż nie chce się wierzyć , że zza oceanu
Pozdrawiam cieplutko
haha dlaczego Dagmaro nie chce się aż wierzyć? U nas też jest pięknie:)
UsuńZa wszelką cenę staramy się ukryć nasze niedoskonałości, a najpiękniejsi jesteśmy wtedy, gdy jesteśmy po prostu prawdziwi..:)
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńDziękuję:)
też znam taką historię ze "swojego podwórka" - mąż mojej koleżanki jest niewidomy. nie znam drugiego takiego optymisty. stracił wzrok będąc dzieckiem. nie lubią współczucia, kiwania głowami, przestępowania z nogi na nogę, śmieją się z chwil niezręcznego milczenia, kiedy komuś wyrwie się "a czy widziałeś może ..." są tacy szczęśliwi. mają dwóch synów, on jest bardzo utalentowanym muzykiem, filozofem...jak to jest, że odebrano im wydawałoby się tak wiele, a oni wiodą takie błogie życie - chyba dano im dwójnasób - poczucia humoru, autoironii, odwagi, optymizmu, chęci do życia, umiejętności dziękowania za swoje własne szczęście i znajdowania go na każdym kroku ...dziwią się, że my się dziwimy...całuję kasia*kasia
OdpowiedzUsuńdziwią się, że my się dziwimy... piękne:)
UsuńCiepłych świąt dla was Kasiu. Magicznych chwil, takich które się będzie wspominać kiedyś z łezką w oku:)
dla Was też Julitko - rozkoszowania się rodzinnością świąt, waszą małą Polską w tej rozległej Ameryce, i zdrówka - bo u nas święta troszkę chore:(
UsuńHej Julitko, zawsze z niecierpliwością czekam na twój nowy wpis.Piszesz tak pięknie, ciepło Każde twoje słowo jest przepełnione miłością.Kiedyś też spotkałam mężczyznę, tatę dwójki synów kupującego w McDonaldzie.Niby nic nadzwyczajnego, a jednak tak.Ten pan nie miał dłoni...Dzieci były małe a on zamówił sporo jedzenia. Tacka była pełna, on bez dłoni...pierwsze co się nasuwa, to pomoc,proponowanie jej przede wszystkim. A on, nie, dziękuję, poradzę sobie. I faktycznie, zwinnie chwycił łokciami i przeniósł ją, tę tackę do stolika. Czasami nie wiadomo jak reagować w takiej sytuacji. Mi zrobiło mi się jego bardzo żal, a później zobaczyłam go razem z dziećmi uśmiechniętego przy ich wspólnym posiłku. Podziwiam takich ludzi, jak też tę kobiętę, która pokazała tę swoją jedną nogę, bo drugiej ...nie miała. Czekam na następne posty. Pozdrowienia. KasiaJ
OdpowiedzUsuńKasiu to TY??? Moja Maciejka? Ty też piszesz tak ciepło jak zawsze pisałaś i dokładnie taki ciepły Twój obraz w pamięci noszę:)
UsuńDziękuję za komentarz i że zaglądasz:) Bardzo to dla mnie ważne:)
Uczyłam takie spojrzenia na człowieka, nie przez pryzmat jego wyglądu - syna. Mam nadzieję, że mi się udało. Że dostrzega w ludziach coś więcej niż ich zewnętrzną skorupę. Bo czym się różni od siebie ktoś kto ma krótko ostrzyżone włosy od kogoś bez nogi... Ci ludzie nie potrzebują litości. Akceptacji i dostrzegania w nich tego samego piękna jakie drzemie w każdym z nas :)
OdpowiedzUsuńJulitko - dobrych i spokojnych świąt.
Piękna historia
Piękny ten korzeń/pień oplatający kolumnę na werandzie. Cudny!
Dziękuję:)
UsuńJa nie mam wątpliwości, że ci się udało.
Dla was tez spokojnych świąt bez pospiechu:)
Bardzo spodobały mi się słowa Maryś - akceptacji i dostrzegania w nich tego samego piękna jakie drzemie w każdym z nas-
OdpowiedzUsuńKażdy niepełnosprawny niesie tę swoją ułomność.. z jedną małą różnicą. Dla niektórych jest ona krzyżem, czymś ponad siły a dla innych po prostu życiem.
Julitto kochana, życzę Ci spokojnych, rodzinnych i pełnych ciepła świąt
Izabela :)
Mi również bardzo słowa Maryś się spodobały:)
UsuńIzabelo dla Ciebie również spokojnych i rodzinnych świąt życzę:)
I dziękuję:)
Super! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
Dzięki:)
UsuńOczywiście, że odwiedzę. Bardzo lubię:)
Dziękuję Piecykom:)
OdpowiedzUsuńDla was też wszystkiego co dobre i piękne:)
Hej Julka, tak-to ja! Życzę Tobie wesołych świąt! Pisz dużo i często. Pozdrawiam cieplutko. KasiaJ
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało jeszcze wczoraj, mój sąsiad nie ma nogi jednej też. Chodzi o kuli. Moje dzieci są z tym faktem już bardzo obeznane. Lubią go. Jest naprawdę miły. Ma trzy psy!! Chodzi z nimi na spacer. Trzy psy i dwie kule pod pachami. I zawsze mi przytrzyma drzwi gdy mijamy się w drzwiach. I nawet wózek mi pomagał kiedyś po schodach wnosić. I najgorsze jest to , że On bez nogi może pomóc...a drugi mój sąsiad nawet dzień dobry nie powie jak się mijamy. O ironio!! Świat jest szalony. ..chyba wcześniej mi ten mój sąsiad bez nogi się nie skojarzył, bo jest on dla mnie tak normalny i codzienny, że w pierwszym odruchu nie wpadł mi do głowy i przy okazji Twojego postu.
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaję, że jak żyje się tak zwyczajnie, bez skupiania uwagi na braku to ludzie obok, po czasie, też zaczynają tego braku nie zauważać i nie patrzeć na tę osobę jak na niepełnosprawną...
UsuńPrzepięknie napisane... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja również pozdrawiam:)
UsuńCudowny wpis i zdjęcia :-) Cieszę się, że tu trafiłam. I będę wracać. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie zapraszam częściej:)
Usuńporuszające... masz w sobie wielką wrażliwość, to bardzo cenne...
OdpowiedzUsuń