12 lutego 2013

Obiecałam

Ile masz latek Wiktorku?
hmmmmmm....... tsy ????
hmmmmmm....... tsy !!!!
I dumnie pokazuje trzy paluszki. Albo dwa, bo jeszcze mu się trochę miesza;)

Dzisiaj Wiktor lubi piłkę nożną, kopary i śmieciary, gry na ipodzie i swoją młodszą siostrę.
Ze starszymi lubi się kłócić.
Lubi piec z mamą ciasta i szukać lizaków w babci torebce.
Nie lubi obcinania włosów. Nie lubi, gdy śnieg dostaje mu się pod rękawiczki albo gdy zabawki wydają ludzkie dźwięki;)
To dzisiaj.

A trzy lata wcześniej zabrali go nam.

Kiedy po traumatycznych przeżyciach z ciąży, dziesiątkach wizyt w szpitalu, wszystkich możliwych badaniach, wywołanym porodzie, poczułam jego ciepło, powiedziałam do męża, ze już go mamy, że jest bezpieczny, i kiedy mąż poszedł po wegetariańskiego hamburgera dla mnie, bo w końcu mogłam coś zjeść, i odetchnąć z ulgą, że już wszystko będzie tylko dobrze... i kiedy nasi rodzice w domu, mogli już otworzyć szampana...zabrali go nam.

Naszego wyczekanego synka.

Przyszedł lekarz, wytłumaczył co trzeba zrobić i co się może stać, kazał podpisać dokumenty i zabrali go na intensywną terapię.

Hamburger został nietknięty.

Ja zostałam sama.
Przytwierdzona do łózka na 24 godziny z powodu komplikacji.
Z największym na świecie strachem.
Z płaczem.
Z telefonem co godzina. Słyszałam od męża, że wszystko dobrze, wszystko dobrze...
Chociaż dobrze wcale nie było.
Ale musiałam w to wierzyć.

I potem go zobaczyłam. Te wszystkie rurki i igły... i on taki maleńki...
Nigdy nie zapomnę tego uczucia.
Tego uczucia, które po raz kolejny otwiera szeroko oczy.
Widzisz. Nawet nie lepiej. Widzisz. Po prostu. Widzisz.
Istotne i nieistotne.
Szczęście i nieszczęście.

Białe albo czarne.
Być albo nie być.

Obiecałam wtedy w zamian cierpliwość.
Obiecałam wtedy w zamian czas.
Obiecałam wtedy w zamian niepodniesiony głos.
Obiecałam pytać nie tylko o to, co w szkole.
Obiecałam dziesiątki wycieczek do zoo.
Obiecałam wycierać ręce z mąki, gdy będzie chciał znowu poczytać tę samą książeczkę.
Obiecałam wyłączać telewizor, gdy coś będzie chciał mi opowiedzieć.

Nie chciałam mieć spokojnych wieczorów.
Nie chciałam przesypiać nocy.
Oddałam wtedy prawie wszystko, żeby był.

I jest.

I mimo że to trwało chwilę.
Tydzień.

Wystarczyło.

I mimo że rurki i igły pamiętam już słabo, tego - że obiecałam - nie zapomnę nigdy.











Przepis na pyszną, szybką przystawkę - roladki z serem feta :
Papryczki jalapeno wydrążamy z pestek ( jak ktoś lubi bardzo ostre smaki może zostawić kilka pestek) i wkładamy po kawałku sera feta (w oryginalnym przepisie (Po prostu gotuj 2 - Pascal) był to kozi ser) i po listku świeżej pietruszki. Zawijamy papryczki bekonem, posypujemy ulubionymi przyprawami i podpiekamy w piekarniku do zrumienienia bekonu:)
Smacznego.

14 lutego pod tym postem dołączę informację o tym , kto wygrał kocyk w moim candy, więc jeśli braliście udział, to zapraszam do mnie jeszcze raz:)


Podjęłam decyzję.  Dziękuję wam za zabawę, za cytaty, za czas poświęcony na napisanie tych wszystkich pięknych słów. Aż do tej chwili nie mogłam się zdecydować. I  zamiast jednego kocyka uszyję dwa.
Kocyk wygrywa: Ola z bloga chwile w dłoni przymknięte i
Gratuluje Wam dziewczyny.



Julitta


107 komentarzy :

  1. spełnienia marzeń dla Wiktorka:)
    wzruszyłam się bardzo...bo dzieciom właśnie powinniśmy dziękować za to, że są....tak poporostu!

    OdpowiedzUsuń
  2. tak! najważniejsze, że jest! wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sto lat! dla Małego Jubilata:)
    Kochana pięknie napisałaś...przytulam Cię ciepło, bo wiem co oznacza strach o dziecko...co prawda nie po urodzeniu ale już w trakcie.
    Ściskam!
    Ola!
    A tort przepiękny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ten strach masz za sobą.
      Dziękuję:)

      Usuń
  4. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co wtedy czułaś, przez ten najdłuższy w życiu tydzień. Natomiast wyobrażam sobie ten bezmiar miłości. Oby trwał wiecznie i życzenie dla Viktora - czerp tę miłość od Mamy, ucz się jej.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech... Łza się w oku kreci.... Najważniejsze, ze juz po że jest ! Życze Wiktorkowi samych bajkowych dni:) pozdrawiam niebiesko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ściskam Was mocno! I dla Wiktorka samych cudowności i szczęśliwości!
    I by pięknie było dla niego zawsze! I dla Was! I nic więcej pisać nie będę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Julittko, wzruszyłam się. Teraz kiedy jestem mamą wiem juz jaki to ogromny strach, kiedy coś się dzieje z z naszym dzieckiem. Też doświadczyłam szpitala, strachu i łez, modliłam się i wierzyłam ... wtedy kolega mi powiedział, że to nasze wspólne leżenie będzie miało jeden plus stworzy niesamowitą więź. Mam nadzieję :-)
    Życzę Wam zdrowia i miłości. Trzymajcie się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! Twój komentarz do spamu poszedł, nie wiem dlaczego !!! Dopiero go dzisiaj wyciągnąłem! -21 !!!

      Usuń
  8. najważniejsze ,że się wszystko dobrze skończyło...dobrze wiem co przeżywałaś.Ja z moją pierwszą córeczką nie miałam tyle szczęścia:-((((
    pozdrawiam serdecznie i przesyłam życzenia dla Wiktorka:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anata przykro mi ogromnie... Też niestety znam ten ból.
      Dziękuję za życzenia:)

      Usuń
  9. Jesteś niesamowita Julita:) Aj jak pięknie potrafisz pisać o swoich dzieciach. Wzruszyłam się znowu...
    Uściski urodzinowe dla Wiktorka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Za miłe słowa, życzenia i że jesteś:)

      Usuń
  10. bardzo sliczne matczyne słowa....
    wzruszające....cudne....
    kochany ten synek Twój - sliczny jest...
    Pozdrawiam gorąco i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo wzruszający post. Pięknie przypominasz co w życiu jest najważniejsze.
    Gratulacje dla Mamy i urodzinowe serdeczności dla synka. :)
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne słowa, rozumiem, bo moje obie dziewczynki były w szpitalu ciut dłużej...
    Kolejnych, spokojnych już lat ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Strach o własne dziecko, jest najgorszy jaki może nam się przytrafić....mój synek też przez pierwsze dni walczył...a teraz... jest wyższy ode mnie:) dla Ciebie moc cierpliwości i miłości i szczęścia:) a Wiktorkowi samych słodkich chwil, szczęśliwego dorastania, dobrych ludzi na drodze.....pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) Nawet się nie obejrzę gdy mój Wiktor będzie wyższy ode mnie...

      Usuń
  14. ...Bóg nie może być wszędzie dlatego dał Wiktorowi mamę ...obietnice są ważne a Ty będziesz dla niego muszelką znalezioną na plaży, która nie rani stopy, lecz łagodnie stoczy się w morze. Skrawkiem lądu w dzikiej zatoce, cieniem w pustej ulicy. Dobrym wspomnieniem, gdy czekać będzie na sen w nieznanych ciemnościach, i ogrodem gdy rankiem wyjdzie na świat.Będziesz liściem, łodygą i ziemią w ogrodzie... wszystkim co dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż mi się łza zakreciła.... życzę Wiktorkowi i Tobie dużo szczęścia i miłości... pięknie to napisałaś....
    Pozdrawiam! Trzymajcie się ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystkiego najlepszego dla Jubilata! Wzruszające... bardzo... :)

    OdpowiedzUsuń
  17. wbiłaś mnie w fotel tak, że od rana ani rysować, ani napisać - nic
    On jeszcze tego nie wie (tylko czuje) ale dostał już od losu najpiękniejszy prezent - Ciebie
    Życzę MU, żebyś mu była jak najdłużej Kochana, nic więcej nie napiszę, bo mam w gardle łzy... ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Marysiu:) Dziękuję:) Chciałabym, żeby tak kiedyś o mnie myślał...

      Usuń
  18. udało się, jest, pogodny, szczęśliwy, cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle sie napisałam i mi wykasowało ;(
    więc napiszę tylko, że uwielbiam Was odkąd tu weszłam. Jesteś wspaniałą Kobietą, stworzyłaś piękny dom!
    Dzieci na pewno wiedzą, że mają wspaniałą cudowną Mamę.!
    Można się od Ciebie dużo uczyć...
    Pozdrawiam! I przesyłam moc uścisków i buziaków dla solenizanta, jak dobrze, że Ciebie ma! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi tez Szymka zabrali, po prawie 3 dniowym porodzie, polozyli mi go na chwile na brzuchu i nawet sie mu dobrze nie przyjrzalam, nie bylo krzyku, nie bylo placzu, nie oddychal...wpadla grupa lekarzy, szybko go mi wyrwali, nikt nic nie mowil, ja krzyczalam i plakalam, maz tez. I zabrali go na intensywna terapie i ja zostalam tam sama, bo maz szybko za synkiem i pielegniarkami. Wrocil po 10 minutach zaplakany ale usmiechniety. To bylo najdluzsze 10 minut mojego zycia, dluzsze niz te 3 dni porodu, dluzsze niz cala ciaza. Oddycha... Po 3 godzinach moglam go zobaczyc, takiego bezbronnego, bladziutkiego w inkubatorze z rurkami. plakalam z pol godziny przy tym inkubatorze nie mogac nic powiedziec. Dla mnie straszne bylo, ze on tam sam, ze mamy nie czuje, ze przytulic sie do mnie nie moze, bo 9 miesiecy spokojnie u mamy w brzuchu, slyszac jej bicie serca, a teraz tam sam :( Dopiero po dwoch dniach moglam go wziac na rece i nakarmic...Teraz jest przecudownym 10 miesiecznym bardzo energicznym, wiecznie usmiechnietym dzieckiem, ale ja do tej pory na mysl o tym wszystkim mam lzy w oczach i do tej pory boli to ze od poczatku nie mogl byc w bezpiecznym ramionach moich...
    I ja juz na zawsze bede pamietac dzwiek tych wszystkich maszyn, wiec rozumiem Cie, bardzo dobrze Cie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mocno mi serce wali teraz ! Te twoje 10 minut tak poczułam mocno i potem ... Ja też płakałam strasznie jak go zobaczyłam w inkubatorze już, że nie mogę go tulić i pamiętam taki drugi moment który był starsznie ciężki dla mnie, po dwóch dniach chyba, kiedy już tylko lepiej miało być, przyszliśmy do niego a on miał podłączone kolejne rurki. Wtedy chyba płakałam najbardziej.. U Ciebie tak całkiem niedawno to było... To wspaniale, że wszystko jest dobrze, że jest zdrowy ...to najważniejsze:) Ściskam Ciebie Emilio:)

      Usuń
  21. Ale sie rozpisalam - przepraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Julitko ja nawet sobie nie potrafię wyobrazić co Ty musiałaś czuć wtedy w tym szpitalu, ten strach, ból, a później niesamowita radość kiedy dowiedziałaś się, że wszystko już dobrze z maleństwem Twoim kochanym. Nie umiem i nawet nie próbuję myśleć o tym wszystkim, i tych wszystkich emocjach i uczuciach jaki musiały Ci towarzyszyć... Łzy mi tylko po twarzy ciurkiem lecą...
    Przytulam z całych sił cudowna Mamo:**

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana, łzy same popłynęły mi op policzkach.
    Chyba to właśnie najbardziej uświadamia matce co jest ważne. Ten traumatyczny moment, ten strach i pragnienie, by tylko było, bez względu na to co będzie, na stresy, na nieprzespane noce. Liczy się tylko by dziecko było przy nas.
    Ponad osiem lat temu gdy urodziła się Zuza tylko o to prosiłam, nie liczyło się, że będzie inna, nie miało znaczenia upośledzenie. Ja modliłam się tylko, że skoro mi ją dano, to nie dam sobie teraz jej odebrać. Kilka lat później gdy rodziła się druga córka a lekarze bezradnie rozkładali ręce, bo prawo nakazuje ratować matkę a nie dziecko, ja błagałam by nie przejmowali się mną. Dałyśmy radę obie, ale tej chwili nie zapomnę nigdy. I gdy teraz moje córy dają ostro w kość, mimo że wyznania miłości od drugiej do czwartej nad ranem są męczące i gdy już myślę /wreszcie zasnęła/ a słyszę z drugiego pokoju: mamo kocham Cie - ja ciebie też- a tato nas kocha- tak kocha- a pani lizakowa na przejściu mnie kocha- tak kochają cie wszyscy....a zegar pokazuje 3.30 i niedługo zacznie świtać, to wiem, że mam wszystko, bo mam je obie.

    Julitko ściskam serdecznie a Witorkowi życzę szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Wiktorka podejrzewali to co ma Zuza... zakątek 21 przeczytałam wtedy w całości...
      I pamiętam tę swoją stanowczość, że nie ważne to jest dla mnie, tylko chcę żeby był. Wszystko inne udźwignę.
      Bardzo Ciebie podziwiam Iza:) Jesteś moją bohaterka...

      Usuń
  24. Ja podobnie jak Maryś od rana jest wciśnięta w fotel... Zdruzgotana!:) Dlatego tą myśl Ci mailem wysłałam, za dużo wszystkiego, by tutaj tak komentować:) zapomniałam jeszcze dodać do życzeń, że najpiękniejszy prezent Wiktor już dostał, tak wyjątkową Mamę!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Napisałam komentarz i wykasowałam go.. to przecież wiesz Julitka i ja nie muszę publicznie pisać o moich wzruszeniach :-) uwielbiam Victora i cieszę się że jest taki wyjątkowy z białymi włoskami cudowny chłopczyk z niego :-) Buziaki od rana przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Piekne te slowa...az chce sie utulic. Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ma najpiękniejszy prezent na świecie - CIEBIE KOCHAJĄCĄ MAMĘ :)
    Buziaki dla Was ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciary oblazły mnie od małego malca u stopy po czubek głowy...Strasznie mi szkoda, że musiałaś doświadczyć takich przykrości...A obietnica...Strasznie wzruszająca...Całuję Was strasznie ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyciągnęłam z tego wnioski więc pewnie tak miało być.. Ja was też całuję ciepło:)

      Usuń
  29. Wszystkiego dobrego dla Jubilata!
    Bardzo ładnie to opisałaś, aż się wzruszyłam i musiałam przewraca, ale dokończyłam :)
    cudnie...

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo dobrze że się wszystko dobrze skończyło i mały 3 latek rośnie zdrowy i jest wszystko dobrze, a takie przeżycia czasami chyba są potrzebne żeby docenić to co się ma, jakie ma się szczęście i umieć potem zauważać pewne rzeczy, których wiele osób w pędzie, biegu nie zauważa. Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, cierpliwości na codzień:-)Teraz masz cudownego synka a ty na pewno jesteś jego najwspanialszą mamą.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiesz, że cię rozumiem, prawda? Bo cię rozumiem.

    Wszystkiego najlepszego dla Solenizanta!

    OdpowiedzUsuń
  32. Strasznie się wzruszyłam;-) Jak zwykle zresztą czytając Twoje posty:-) Wszystkiego najlepszego dla małego Solenizanta!

    OdpowiedzUsuń
  33. Wyczekuję Twoich słów z tęsknotą, z niecierpliwością...
    Choć od niedawna u Ciebie goszczę to... wyczekuję ich...
    Bez patosu, bez dramatyzmu piszesz o tym co ważne... o najważniejszym...
    Nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić co czułaś przez ten jeden, najdłuższy w życiu tydzień ale... wiem, że chciałabym aby moja mama znalazła w sobie tyle cierpliwości i miłości i czasu tylko dla nas...
    Wiktorkowi życzę zdrowia...całą resztę już ma - ma Ciebie

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie również:) bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa:)

      Usuń
  34. Julita jesteś niesamowita i wyjątkowa!

    OdpowiedzUsuń
  35. Pisałam już wczoraj, ale przerwałam i tamte słowa gdzieś uciekły. pisałam, bo choć nie wiem, co czułaś wtedy, to wiem co czujesz teraz. wiem co to znaczy być mamą małego chłopca, synka. mój synek wprawdzie ma zaledwie 6,5 miesiąca, jednak wszystko w nim jest inne niż w córeczce. Ty szczególnie musisz tego doświadczać, porównując go z trzema dziewczynkami :) ciekawe, jaki on będzie? na pewno bardzo wrażliwy, będzie rozumiał kobiety, na swoją pierwszą miłość będzie czekał w parku pod rozłożystym drzewem z książką w ręku, albo nie...zaprosi ją do siebie, będzie nasłuchiwał kroków na schodach i sam przygotuje kolację, ze świecami, winem i ciastem wg przepisu Mamy, i na pewno Tobie pierwszej ją przedstawi...to cudowne móc snuć takie marzenia. ja swojego synka - bobaska przecież jeszcze - już widzę, przed drzwiami szkoły muzycznej, w wełnianym szaliku...eh, zobaczymy co los przyniesie, na razie przyniósł Jego. wcale nie przypominał okruszka, miał długie, chude nogi - całe w czerwonych plamach, jedno uszko inne niż drugie, takie opadnięte i co mnie najbardziej zaskoczyło męskie, silne dłonie, u takiego maleństwa. to cudowne, że to wszystko było i jest możliwe. pozdrawiam Ciebie Julitko, jak zawsze serdecznie, najmocniej jak się da ściskam, a także Tym razem tego rodzynka Waszego. kasia*kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój chłopak tez jest zupełnie inny niż dziewczyny!!! Jak Wiktor leżał pod tymi rurkami usłyszeliśmy pierwszy i nie ostatni raz, że słabiej współpracuje bo to chłopczyk !!!!!! Że z dziewczynkami jest szybciej, szybciej się uczą, są mniej ''uparte''... Wtedy jeszcze tego słuchałam ze zdziwieniem, bo się naczytałam , że to nie prawda, że każde dziecko jest po prostu różne i nie chodzi tu koniecznie o płeć ale teraz z pełną świadomością, z tym co wyczytałam w książkach, nie zgadzam się:) Chłopcy są zupełnie inni:):)

      Usuń
    2. dziewczynki więcej też mówią, i chyba szybciej, prawda? mała w wieku 6 miesięcy operowała już 4 -ma dwu-sylabowymi wyrazami, w tym MAMA był pierwszy. az to mój synek rozbraja mnie w inny sposób :patrzy na mnie z takim oddaniem, miłością, po czym otwiera buzię i słyszę pełne zachwytu ...TATA :)

      Usuń
  36. Takie same obietnice, jak moje... Choć dziś Mikołajek ma już sześć lat, a zamiast rurek i igieł był psycholog i długie rozmowy o przyszłej niepełnosprawności dziecka... staram się obietnic dotrzymywać, choć nie jest łatwo... z naszą chorobą... nie jest...

    OdpowiedzUsuń
  37. pobeczałam się, bo o moich obietnicach czasami zapominam

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak dobrze, ze z niego taki slodki maly lobuz :) Caluski (bo on taki do zacalowania wyglada ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Aaaa!!! Co za walentynka!!!

    Nie wytrzymałaś ciąglego nękania i zasypywania cytatami, prawda ;D? Dręczenie kogoś to też jest metoda :DDDD.

    Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję (i myślę o rewanżu, trochę nieśmiało jeszcze :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah no dokładnie na odczepnego ten kocyk:):):) haha żartuję, żartuję:)
      Cieszę się, że się cieszysz:) Napiszę...

      Usuń
  40. czy pozwolisz, ze na dwa latka Tosi zgapię od Ciebie spisanie co lubi Tosia dziś i czego nie? choć nie zrobie tego nawet w połowie tak pięknie jak Ty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha no pewnie ! A ja potem powiem z zazdrością kurcze tak to mogłam napisać;););)

      Usuń
  41. A Ty mnie wzruszyłaś tym wyznaniem...

    OdpowiedzUsuń
  42. Julita jestes cudowna!!! Chcialabym chociaz w jednej czwartej byc taka wspaniala mama jak Ty ...czytam Was Obie ,Ciebie i Iwone i po waszych postach choc na chwilke przestawiam sie na inny tor... Dziekuje dziewczyny !! A synkowi duzo zdrowia . Goska

    OdpowiedzUsuń
  43. Wiem doskonale co czułaś! Kiedy Nikola wyszła ze szpitala pomyślałam sobie, że szybko zapomnę o tych wszystkich rurkach, zastrzykach itp Ale myliłam się... Marka nigdy o takich rzeczach nie zapomina...

    Wszystkiego naj naj dla Wiktorka!

    OdpowiedzUsuń
  44. Szczęściarom gratuluję ;-)))
    Was serdecznie pozdrawiam ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudowne słowa, jestem strasznie wzruszona i w tym momencie doceniam bardzo iż mnie ominęły te wszystkie lęki, ten strach. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło! Pozdrawiamy was bardzo ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Witaj Julitto! Jak dobrze czasami zabłądzić w czeluściach wirtualnej rzeczywistości, żeby odnaleźć się w takim miejscu, jak Twój blog! Piękny...
    Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  47. Twoje wspomnienia a jakby moje.Te rurki w nosie,i cała zadyma w okół mojego syna a ja głupia, matka już wtedy 3 dzieci byłam pewna ,ze wszystko w porządku ,że zabrali go tylko na dogrzanie bo przecież to 33 tydz ciąży był.Bo 2 miesiące przed nim urodziła się przyjaciółki córka też w 33 tyg i było ok i poszły do domu więc nawet przez myśl mi nie przeszło ,że on tam na dole leży podpięty do tlenu.I maż który mówił do mnie ,że oni tam na dole każą czekać, jakby pierwsze dziecko z takim problemem im się zdarzyło i nie wiedza czy przeżyje dobę.Ja leżąca i dalej wierząca ,że jemu nic nie jest nie wierzyłam kiedy nawet przyszła do mnie neonatolog .Zobaczyłam go wieczorem i wtedy zwątpiłam na chwilę ,tylko na chwilę bo jakby mnie kopnęło coś od środka i nie pozwoliło uwierzyć w to co widziałam.I nie widziałam nic przez tydzień oprócz mojego czarnego łepeczka i nie zwracałam na rury uwagi na maszyny .Stałam tam przy nim ręce miałam wsadzone do inkubatora i masowałam te jego małe stopki i gadałam a On jakby wiedział ,że ja tam jestem i czekam aż go wypuszczą z tego plastikowego tunelu.Po tygodniu wypięli go z tlenu nauczył się ssać smoka w chwilę co pozwoliło na normalne karmienie,normalne butelkowe bo o cycu nie było mowy ...I tak swoim spokojem i wiarą w cuda dotrwałam przez miesiąc, aż oddali mi go do domu:)W tym roku skończy 10 lat .Przepraszam ,że tak tu u ciebie się rozpisałam ale tak mi się to wszystko przed oczyma przewaliło jak czytałam ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś ty ! Nie ma za co przepraszać! Dziękuje za zaufanie i to, że się podzieliłaś swoją wzruszająca historią.

      Usuń
  48. Piękny, wzruszający wpis.
    Wszystkiego najlepszego dla Wiktorka!!!
    I gratulacje dla zwycięzców...nie ukrywam, że umieram z zazdrości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa:)
      Może jeszcze kiedyś kocyk będzie do wygrania;)

      Usuń
  49. I got this web page from my buddy who shared with me
    concerning this web page and now this time I am browsing this
    web page and reading very informative articles or reviews here.


    My blog - fast twitter followers

    OdpowiedzUsuń
  50. Że też ja przegapiłam ten post! Już więcej żadnego nie przegapię :)

    Dziś u nas strasznie sypie, dokładnie tak samo sypało, jak chodziłam do sali dla wcześniaków, kiedy Lenka leżała w inkubatorze. Podpięta do przewodów, ledwo mogłam ją dotknąć, jednym palcem w rękawiczce. A ona taka maleńka... Długo dziś stałam przy oknie. Wiesz, ja wtedy nie obiecywałam. Bałam się, jasne, ale gdzieś głęboko wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, bo dobrze być musiało. A teraz tak po prostu, bez obiecywania, staram się jak mogę, żeby było tak, jakbym obiecała :)

    Spóźnione sto lat dla synka! Słodziak z niego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) I oczywiście zapraszam częściej:)

      Usuń
  51. pamiętam ,moje obiecywania z 4 miesięcy, tyle u mnie trwało - ale tak jak ty pamiętam wszystko, masz racje,ze człowiek dopiero wtedy widzi. Masz rację... jak zawsze łzę wycisnęłaś, ale taka pozytywna i po wczorajszym dniu bardzo było mi to potrzebne,żeby znowu zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ojej, aż mnie w gardle ścisnęło...Marcelina przyszła na świat przez cc, więc ledwo się zaczęło, a już była na świecie, jednak pamiętam jak niemiłosiernie dłużyły się minuty zanim usłyszałam od lekarza na sali operacyjnej: wszystko w porządku, 10 pkt. Wszystkiego NAJ dla Ciebie i Wiktorka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Wiktor też dostał dziesięć punktów.. Dopiero za chwilę zobaczyli że z oddychaniem ma problemy no i go zabrali :/

      Usuń
  53. Znalazłam cię przez Klub Polek na Obczyźnie, do ktorego należę od kilku godzin. Bardzo mi się podoba! Będę zaglądać i zapraszam do mnie: http://aniukowepisadlo.blox.pl/html

    Buziaki,

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  54. Ja również mam łzy w oczach. Moja Mama, która niestety już jest w Niebie przeżyła śmierć synka, nie wyobrażam sobie tego... Nie chcę nawet o tym myśleć.
    Masz cudowne dzieciaki, to prawdziwe cuda nam dane :).
    Buziaki, ładny dzień dziś będzie;)

    Asia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy zostawiony komentarz.
Będzie on widoczny po zatwierdzeniu.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Ⓒ Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są moją własnością.