hmmmmmm....... tsy ????
hmmmmmm....... tsy !!!!
I dumnie pokazuje trzy paluszki. Albo dwa, bo jeszcze mu się trochę miesza;)
Dzisiaj Wiktor lubi piłkę nożną, kopary i śmieciary, gry na ipodzie i swoją młodszą siostrę.
Ze starszymi lubi się kłócić.
Lubi piec z mamą ciasta i szukać lizaków w babci torebce.
Nie lubi obcinania włosów. Nie lubi, gdy śnieg dostaje mu się pod rękawiczki albo gdy zabawki wydają ludzkie dźwięki;)
To dzisiaj.
A trzy lata wcześniej zabrali go nam.
Kiedy po traumatycznych przeżyciach z ciąży, dziesiątkach wizyt w szpitalu, wszystkich możliwych badaniach, wywołanym porodzie, poczułam jego ciepło, powiedziałam do męża, ze już go mamy, że jest bezpieczny, i kiedy mąż poszedł po wegetariańskiego hamburgera dla mnie, bo w końcu mogłam coś zjeść, i odetchnąć z ulgą, że już wszystko będzie tylko dobrze... i kiedy nasi rodzice w domu, mogli już otworzyć szampana...zabrali go nam.
Naszego wyczekanego synka.
Przyszedł lekarz, wytłumaczył co trzeba zrobić i co się może stać, kazał podpisać dokumenty i zabrali go na intensywną terapię.
Hamburger został nietknięty.
Ja zostałam sama.
Przytwierdzona do łózka na 24 godziny z powodu komplikacji.
Z największym na świecie strachem.
Z płaczem.
Z telefonem co godzina. Słyszałam od męża, że wszystko dobrze, wszystko dobrze...
Chociaż dobrze wcale nie było.
Ale musiałam w to wierzyć.
I potem go zobaczyłam. Te wszystkie rurki i igły... i on taki maleńki...
Nigdy nie zapomnę tego uczucia.
Tego uczucia, które po raz kolejny otwiera szeroko oczy.
Widzisz. Nawet nie lepiej. Widzisz. Po prostu. Widzisz.
Istotne i nieistotne.
Szczęście i nieszczęście.
Białe albo czarne.
Być albo nie być.
Obiecałam wtedy w zamian cierpliwość.
Obiecałam wtedy w zamian czas.
Obiecałam wtedy w zamian niepodniesiony głos.
Obiecałam pytać nie tylko o to, co w szkole.
Obiecałam dziesiątki wycieczek do zoo.
Obiecałam wycierać ręce z mąki, gdy będzie chciał znowu poczytać tę samą książeczkę.
Obiecałam wyłączać telewizor, gdy coś będzie chciał mi opowiedzieć.
Nie chciałam mieć spokojnych wieczorów.
Nie chciałam przesypiać nocy.
Oddałam wtedy prawie wszystko, żeby był.
I jest.
I mimo że to trwało chwilę.
Tydzień.
Wystarczyło.
I mimo że rurki i igły pamiętam już słabo, tego - że obiecałam - nie zapomnę nigdy.
Przepis na pyszną, szybką przystawkę - roladki z serem feta :
Papryczki jalapeno wydrążamy z pestek ( jak ktoś lubi bardzo ostre smaki może zostawić kilka pestek) i wkładamy po kawałku sera feta (w oryginalnym przepisie (Po prostu gotuj 2 - Pascal) był to kozi ser) i po listku świeżej pietruszki. Zawijamy papryczki bekonem, posypujemy ulubionymi przyprawami i podpiekamy w piekarniku do zrumienienia bekonu:)
Smacznego.
14 lutego pod tym postem dołączę informację o tym , kto wygrał kocyk w moim candy, więc jeśli braliście udział, to zapraszam do mnie jeszcze raz:)
Podjęłam decyzję. Dziękuję wam za zabawę, za cytaty, za czas poświęcony na napisanie tych wszystkich pięknych słów. Aż do tej chwili nie mogłam się zdecydować. I zamiast jednego kocyka uszyję dwa.
Kocyk wygrywa: Ola z bloga chwile w dłoni przymknięte i
Ania z bloga Królowa matka i banda czworga.
Gratuluje Wam dziewczyny.
Julitta
spełnienia marzeń dla Wiktorka:)
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się bardzo...bo dzieciom właśnie powinniśmy dziękować za to, że są....tak poporostu!
Dziękuję:)
Usuńtak! najważniejsze, że jest! wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSto lat! dla Małego Jubilata:)
OdpowiedzUsuńKochana pięknie napisałaś...przytulam Cię ciepło, bo wiem co oznacza strach o dziecko...co prawda nie po urodzeniu ale już w trakcie.
Ściskam!
Ola!
A tort przepiękny:)
Dobrze, że ten strach masz za sobą.
UsuńDziękuję:)
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co wtedy czułaś, przez ten najdłuższy w życiu tydzień. Natomiast wyobrażam sobie ten bezmiar miłości. Oby trwał wiecznie i życzenie dla Viktora - czerp tę miłość od Mamy, ucz się jej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ech... Łza się w oku kreci.... Najważniejsze, ze juz po że jest ! Życze Wiktorkowi samych bajkowych dni:) pozdrawiam niebiesko:)
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno! I dla Wiktorka samych cudowności i szczęśliwości!
OdpowiedzUsuńI by pięknie było dla niego zawsze! I dla Was! I nic więcej pisać nie będę...
Dziękuję Iza:)
UsuńJulittko, wzruszyłam się. Teraz kiedy jestem mamą wiem juz jaki to ogromny strach, kiedy coś się dzieje z z naszym dzieckiem. Też doświadczyłam szpitala, strachu i łez, modliłam się i wierzyłam ... wtedy kolega mi powiedział, że to nasze wspólne leżenie będzie miało jeden plus stworzy niesamowitą więź. Mam nadzieję :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam zdrowia i miłości. Trzymajcie się cieplutko!
Dziękuję!!! Twój komentarz do spamu poszedł, nie wiem dlaczego !!! Dopiero go dzisiaj wyciągnąłem! -21 !!!
Usuńnajważniejsze ,że się wszystko dobrze skończyło...dobrze wiem co przeżywałaś.Ja z moją pierwszą córeczką nie miałam tyle szczęścia:-((((
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i przesyłam życzenia dla Wiktorka:-)
Anata przykro mi ogromnie... Też niestety znam ten ból.
UsuńDziękuję za życzenia:)
Jesteś niesamowita Julita:) Aj jak pięknie potrafisz pisać o swoich dzieciach. Wzruszyłam się znowu...
OdpowiedzUsuńUściski urodzinowe dla Wiktorka!
Dziękuję:) Za miłe słowa, życzenia i że jesteś:)
Usuńbardzo sliczne matczyne słowa....
OdpowiedzUsuńwzruszające....cudne....
kochany ten synek Twój - sliczny jest...
Pozdrawiam gorąco i ściskam!
Dziękuję za przemiłe słowa:)
UsuńBardzo wzruszający post. Pięknie przypominasz co w życiu jest najważniejsze.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Mamy i urodzinowe serdeczności dla synka. :)
Pozdrawiam.:)
Dziękuję za miłe słowa :)
Usuńpiękne słowa, rozumiem, bo moje obie dziewczynki były w szpitalu ciut dłużej...
OdpowiedzUsuńKolejnych, spokojnych już lat ;)
Dziękuję:) I za odwiedziny dziękuję:)
UsuńStrach o własne dziecko, jest najgorszy jaki może nam się przytrafić....mój synek też przez pierwsze dni walczył...a teraz... jest wyższy ode mnie:) dla Ciebie moc cierpliwości i miłości i szczęścia:) a Wiktorkowi samych słodkich chwil, szczęśliwego dorastania, dobrych ludzi na drodze.....pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Nawet się nie obejrzę gdy mój Wiktor będzie wyższy ode mnie...
Usuń...Bóg nie może być wszędzie dlatego dał Wiktorowi mamę ...obietnice są ważne a Ty będziesz dla niego muszelką znalezioną na plaży, która nie rani stopy, lecz łagodnie stoczy się w morze. Skrawkiem lądu w dzikiej zatoce, cieniem w pustej ulicy. Dobrym wspomnieniem, gdy czekać będzie na sen w nieznanych ciemnościach, i ogrodem gdy rankiem wyjdzie na świat.Będziesz liściem, łodygą i ziemią w ogrodzie... wszystkim co dobre :)
OdpowiedzUsuńDziękuję...ale mi napisałaś pięknie...
UsuńAż mi się łza zakreciła.... życzę Wiktorkowi i Tobie dużo szczęścia i miłości... pięknie to napisałaś....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Trzymajcie się ;)
Dziękuję Żaneta:)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Jubilata! Wzruszające... bardzo... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
Usuńwbiłaś mnie w fotel tak, że od rana ani rysować, ani napisać - nic
OdpowiedzUsuńOn jeszcze tego nie wie (tylko czuje) ale dostał już od losu najpiękniejszy prezent - Ciebie
Życzę MU, żebyś mu była jak najdłużej Kochana, nic więcej nie napiszę, bo mam w gardle łzy... ♥
Kochana Marysiu:) Dziękuję:) Chciałabym, żeby tak kiedyś o mnie myślał...
Usuńudało się, jest, pogodny, szczęśliwy, cudowny!
OdpowiedzUsuńTak !!! dziękuję:)
UsuńTyle sie napisałam i mi wykasowało ;(
OdpowiedzUsuńwięc napiszę tylko, że uwielbiam Was odkąd tu weszłam. Jesteś wspaniałą Kobietą, stworzyłaś piękny dom!
Dzieci na pewno wiedzą, że mają wspaniałą cudowną Mamę.!
Można się od Ciebie dużo uczyć...
Pozdrawiam! I przesyłam moc uścisków i buziaków dla solenizanta, jak dobrze, że Ciebie ma! :*
Dziękuję za te wszystkie słowa przemiłe:)
UsuńMi tez Szymka zabrali, po prawie 3 dniowym porodzie, polozyli mi go na chwile na brzuchu i nawet sie mu dobrze nie przyjrzalam, nie bylo krzyku, nie bylo placzu, nie oddychal...wpadla grupa lekarzy, szybko go mi wyrwali, nikt nic nie mowil, ja krzyczalam i plakalam, maz tez. I zabrali go na intensywna terapie i ja zostalam tam sama, bo maz szybko za synkiem i pielegniarkami. Wrocil po 10 minutach zaplakany ale usmiechniety. To bylo najdluzsze 10 minut mojego zycia, dluzsze niz te 3 dni porodu, dluzsze niz cala ciaza. Oddycha... Po 3 godzinach moglam go zobaczyc, takiego bezbronnego, bladziutkiego w inkubatorze z rurkami. plakalam z pol godziny przy tym inkubatorze nie mogac nic powiedziec. Dla mnie straszne bylo, ze on tam sam, ze mamy nie czuje, ze przytulic sie do mnie nie moze, bo 9 miesiecy spokojnie u mamy w brzuchu, slyszac jej bicie serca, a teraz tam sam :( Dopiero po dwoch dniach moglam go wziac na rece i nakarmic...Teraz jest przecudownym 10 miesiecznym bardzo energicznym, wiecznie usmiechnietym dzieckiem, ale ja do tej pory na mysl o tym wszystkim mam lzy w oczach i do tej pory boli to ze od poczatku nie mogl byc w bezpiecznym ramionach moich...
OdpowiedzUsuńI ja juz na zawsze bede pamietac dzwiek tych wszystkich maszyn, wiec rozumiem Cie, bardzo dobrze Cie rozumiem...
Strasznie mocno mi serce wali teraz ! Te twoje 10 minut tak poczułam mocno i potem ... Ja też płakałam strasznie jak go zobaczyłam w inkubatorze już, że nie mogę go tulić i pamiętam taki drugi moment który był starsznie ciężki dla mnie, po dwóch dniach chyba, kiedy już tylko lepiej miało być, przyszliśmy do niego a on miał podłączone kolejne rurki. Wtedy chyba płakałam najbardziej.. U Ciebie tak całkiem niedawno to było... To wspaniale, że wszystko jest dobrze, że jest zdrowy ...to najważniejsze:) Ściskam Ciebie Emilio:)
UsuńAle sie rozpisalam - przepraszam ;)
OdpowiedzUsuńNo coś Ty;) Dziękuje Ci za Twoja historie:)
UsuńJulitko ja nawet sobie nie potrafię wyobrazić co Ty musiałaś czuć wtedy w tym szpitalu, ten strach, ból, a później niesamowita radość kiedy dowiedziałaś się, że wszystko już dobrze z maleństwem Twoim kochanym. Nie umiem i nawet nie próbuję myśleć o tym wszystkim, i tych wszystkich emocjach i uczuciach jaki musiały Ci towarzyszyć... Łzy mi tylko po twarzy ciurkiem lecą...
OdpowiedzUsuńPrzytulam z całych sił cudowna Mamo:**
A ja Ciebie cudowna mamo;)
UsuńKochana, łzy same popłynęły mi op policzkach.
OdpowiedzUsuńChyba to właśnie najbardziej uświadamia matce co jest ważne. Ten traumatyczny moment, ten strach i pragnienie, by tylko było, bez względu na to co będzie, na stresy, na nieprzespane noce. Liczy się tylko by dziecko było przy nas.
Ponad osiem lat temu gdy urodziła się Zuza tylko o to prosiłam, nie liczyło się, że będzie inna, nie miało znaczenia upośledzenie. Ja modliłam się tylko, że skoro mi ją dano, to nie dam sobie teraz jej odebrać. Kilka lat później gdy rodziła się druga córka a lekarze bezradnie rozkładali ręce, bo prawo nakazuje ratować matkę a nie dziecko, ja błagałam by nie przejmowali się mną. Dałyśmy radę obie, ale tej chwili nie zapomnę nigdy. I gdy teraz moje córy dają ostro w kość, mimo że wyznania miłości od drugiej do czwartej nad ranem są męczące i gdy już myślę /wreszcie zasnęła/ a słyszę z drugiego pokoju: mamo kocham Cie - ja ciebie też- a tato nas kocha- tak kocha- a pani lizakowa na przejściu mnie kocha- tak kochają cie wszyscy....a zegar pokazuje 3.30 i niedługo zacznie świtać, to wiem, że mam wszystko, bo mam je obie.
Julitko ściskam serdecznie a Witorkowi życzę szczęścia :)
U Wiktorka podejrzewali to co ma Zuza... zakątek 21 przeczytałam wtedy w całości...
UsuńI pamiętam tę swoją stanowczość, że nie ważne to jest dla mnie, tylko chcę żeby był. Wszystko inne udźwignę.
Bardzo Ciebie podziwiam Iza:) Jesteś moją bohaterka...
Ja podobnie jak Maryś od rana jest wciśnięta w fotel... Zdruzgotana!:) Dlatego tą myśl Ci mailem wysłałam, za dużo wszystkiego, by tutaj tak komentować:) zapomniałam jeszcze dodać do życzeń, że najpiękniejszy prezent Wiktor już dostał, tak wyjątkową Mamę!!! :)
OdpowiedzUsuńKochana Ty moja:) Ściskam Cię mocno:)
UsuńNapisałam komentarz i wykasowałam go.. to przecież wiesz Julitka i ja nie muszę publicznie pisać o moich wzruszeniach :-) uwielbiam Victora i cieszę się że jest taki wyjątkowy z białymi włoskami cudowny chłopczyk z niego :-) Buziaki od rana przesyłam :-)
OdpowiedzUsuńTak, Iwonka. Przecież ja wiem.
UsuńPiekne te slowa...az chce sie utulic. Sciskam mocno!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ja również ściskam:)
UsuńMa najpiękniejszy prezent na świecie - CIEBIE KOCHAJĄCĄ MAMĘ :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was ♥
Dziękuję Olga:)
UsuńCiary oblazły mnie od małego malca u stopy po czubek głowy...Strasznie mi szkoda, że musiałaś doświadczyć takich przykrości...A obietnica...Strasznie wzruszająca...Całuję Was strasznie ciepło!
OdpowiedzUsuńWyciągnęłam z tego wnioski więc pewnie tak miało być.. Ja was też całuję ciepło:)
UsuńWszystkiego dobrego dla Jubilata!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to opisałaś, aż się wzruszyłam i musiałam przewraca, ale dokończyłam :)
cudnie...
Dziękuję:)
UsuńBardzo dobrze że się wszystko dobrze skończyło i mały 3 latek rośnie zdrowy i jest wszystko dobrze, a takie przeżycia czasami chyba są potrzebne żeby docenić to co się ma, jakie ma się szczęście i umieć potem zauważać pewne rzeczy, których wiele osób w pędzie, biegu nie zauważa. Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, cierpliwości na codzień:-)Teraz masz cudownego synka a ty na pewno jesteś jego najwspanialszą mamą.
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu:)
UsuńWiesz, że cię rozumiem, prawda? Bo cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Solenizanta!
Of kors;)
UsuńStrasznie się wzruszyłam;-) Jak zwykle zresztą czytając Twoje posty:-) Wszystkiego najlepszego dla małego Solenizanta!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWyczekuję Twoich słów z tęsknotą, z niecierpliwością...
OdpowiedzUsuńChoć od niedawna u Ciebie goszczę to... wyczekuję ich...
Bez patosu, bez dramatyzmu piszesz o tym co ważne... o najważniejszym...
Nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić co czułaś przez ten jeden, najdłuższy w życiu tydzień ale... wiem, że chciałabym aby moja mama znalazła w sobie tyle cierpliwości i miłości i czasu tylko dla nas...
Wiktorkowi życzę zdrowia...całą resztę już ma - ma Ciebie
Pozdrawiam cieplutko
Ja Ciebie również:) bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa:)
UsuńJulita jesteś niesamowita i wyjątkowa!
OdpowiedzUsuńMarta ale mnie zaskoczyłaś! Dziękuje !
Usuńpiękny post
OdpowiedzUsuńPisałam już wczoraj, ale przerwałam i tamte słowa gdzieś uciekły. pisałam, bo choć nie wiem, co czułaś wtedy, to wiem co czujesz teraz. wiem co to znaczy być mamą małego chłopca, synka. mój synek wprawdzie ma zaledwie 6,5 miesiąca, jednak wszystko w nim jest inne niż w córeczce. Ty szczególnie musisz tego doświadczać, porównując go z trzema dziewczynkami :) ciekawe, jaki on będzie? na pewno bardzo wrażliwy, będzie rozumiał kobiety, na swoją pierwszą miłość będzie czekał w parku pod rozłożystym drzewem z książką w ręku, albo nie...zaprosi ją do siebie, będzie nasłuchiwał kroków na schodach i sam przygotuje kolację, ze świecami, winem i ciastem wg przepisu Mamy, i na pewno Tobie pierwszej ją przedstawi...to cudowne móc snuć takie marzenia. ja swojego synka - bobaska przecież jeszcze - już widzę, przed drzwiami szkoły muzycznej, w wełnianym szaliku...eh, zobaczymy co los przyniesie, na razie przyniósł Jego. wcale nie przypominał okruszka, miał długie, chude nogi - całe w czerwonych plamach, jedno uszko inne niż drugie, takie opadnięte i co mnie najbardziej zaskoczyło męskie, silne dłonie, u takiego maleństwa. to cudowne, że to wszystko było i jest możliwe. pozdrawiam Ciebie Julitko, jak zawsze serdecznie, najmocniej jak się da ściskam, a także Tym razem tego rodzynka Waszego. kasia*kasia
OdpowiedzUsuńMój chłopak tez jest zupełnie inny niż dziewczyny!!! Jak Wiktor leżał pod tymi rurkami usłyszeliśmy pierwszy i nie ostatni raz, że słabiej współpracuje bo to chłopczyk !!!!!! Że z dziewczynkami jest szybciej, szybciej się uczą, są mniej ''uparte''... Wtedy jeszcze tego słuchałam ze zdziwieniem, bo się naczytałam , że to nie prawda, że każde dziecko jest po prostu różne i nie chodzi tu koniecznie o płeć ale teraz z pełną świadomością, z tym co wyczytałam w książkach, nie zgadzam się:) Chłopcy są zupełnie inni:):)
Usuńdziewczynki więcej też mówią, i chyba szybciej, prawda? mała w wieku 6 miesięcy operowała już 4 -ma dwu-sylabowymi wyrazami, w tym MAMA był pierwszy. az to mój synek rozbraja mnie w inny sposób :patrzy na mnie z takim oddaniem, miłością, po czym otwiera buzię i słyszę pełne zachwytu ...TATA :)
UsuńTakie same obietnice, jak moje... Choć dziś Mikołajek ma już sześć lat, a zamiast rurek i igieł był psycholog i długie rozmowy o przyszłej niepełnosprawności dziecka... staram się obietnic dotrzymywać, choć nie jest łatwo... z naszą chorobą... nie jest...
OdpowiedzUsuńTak. Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić.
Usuńpobeczałam się, bo o moich obietnicach czasami zapominam
OdpowiedzUsuńAle nie bądź surowa dla siebie.
UsuńJak dobrze, ze z niego taki slodki maly lobuz :) Caluski (bo on taki do zacalowania wyglada ;)
OdpowiedzUsuńhaha dzięki:)
UsuńAaaa!!! Co za walentynka!!!
OdpowiedzUsuńNie wytrzymałaś ciąglego nękania i zasypywania cytatami, prawda ;D? Dręczenie kogoś to też jest metoda :DDDD.
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję (i myślę o rewanżu, trochę nieśmiało jeszcze :)).
hahahah no dokładnie na odczepnego ten kocyk:):):) haha żartuję, żartuję:)
UsuńCieszę się, że się cieszysz:) Napiszę...
czy pozwolisz, ze na dwa latka Tosi zgapię od Ciebie spisanie co lubi Tosia dziś i czego nie? choć nie zrobie tego nawet w połowie tak pięknie jak Ty...
OdpowiedzUsuńhaha no pewnie ! A ja potem powiem z zazdrością kurcze tak to mogłam napisać;););)
UsuńA Ty mnie wzruszyłaś tym wyznaniem...
OdpowiedzUsuńJulita jestes cudowna!!! Chcialabym chociaz w jednej czwartej byc taka wspaniala mama jak Ty ...czytam Was Obie ,Ciebie i Iwone i po waszych postach choc na chwilke przestawiam sie na inny tor... Dziekuje dziewczyny !! A synkowi duzo zdrowia . Goska
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa !!! I za życzenia;)
UsuńWiem doskonale co czułaś! Kiedy Nikola wyszła ze szpitala pomyślałam sobie, że szybko zapomnę o tych wszystkich rurkach, zastrzykach itp Ale myliłam się... Marka nigdy o takich rzeczach nie zapomina...
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj naj dla Wiktorka!
Dziękuję:):):)
UsuńSzczęściarom gratuluję ;-)))
OdpowiedzUsuńWas serdecznie pozdrawiam ;-)))
:)
UsuńCudowne słowa, jestem strasznie wzruszona i w tym momencie doceniam bardzo iż mnie ominęły te wszystkie lęki, ten strach. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło! Pozdrawiamy was bardzo ciepło! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiamy:)
UsuńWitaj Julitto! Jak dobrze czasami zabłądzić w czeluściach wirtualnej rzeczywistości, żeby odnaleźć się w takim miejscu, jak Twój blog! Piękny...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne!
Dziękuję Ci :) Miło mi bardzo:)
UsuńTwoje wspomnienia a jakby moje.Te rurki w nosie,i cała zadyma w okół mojego syna a ja głupia, matka już wtedy 3 dzieci byłam pewna ,ze wszystko w porządku ,że zabrali go tylko na dogrzanie bo przecież to 33 tydz ciąży był.Bo 2 miesiące przed nim urodziła się przyjaciółki córka też w 33 tyg i było ok i poszły do domu więc nawet przez myśl mi nie przeszło ,że on tam na dole leży podpięty do tlenu.I maż który mówił do mnie ,że oni tam na dole każą czekać, jakby pierwsze dziecko z takim problemem im się zdarzyło i nie wiedza czy przeżyje dobę.Ja leżąca i dalej wierząca ,że jemu nic nie jest nie wierzyłam kiedy nawet przyszła do mnie neonatolog .Zobaczyłam go wieczorem i wtedy zwątpiłam na chwilę ,tylko na chwilę bo jakby mnie kopnęło coś od środka i nie pozwoliło uwierzyć w to co widziałam.I nie widziałam nic przez tydzień oprócz mojego czarnego łepeczka i nie zwracałam na rury uwagi na maszyny .Stałam tam przy nim ręce miałam wsadzone do inkubatora i masowałam te jego małe stopki i gadałam a On jakby wiedział ,że ja tam jestem i czekam aż go wypuszczą z tego plastikowego tunelu.Po tygodniu wypięli go z tlenu nauczył się ssać smoka w chwilę co pozwoliło na normalne karmienie,normalne butelkowe bo o cycu nie było mowy ...I tak swoim spokojem i wiarą w cuda dotrwałam przez miesiąc, aż oddali mi go do domu:)W tym roku skończy 10 lat .Przepraszam ,że tak tu u ciebie się rozpisałam ale tak mi się to wszystko przed oczyma przewaliło jak czytałam ten post.
OdpowiedzUsuńNo coś ty ! Nie ma za co przepraszać! Dziękuje za zaufanie i to, że się podzieliłaś swoją wzruszająca historią.
UsuńPiękny, wzruszający wpis.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Wiktorka!!!
I gratulacje dla zwycięzców...nie ukrywam, że umieram z zazdrości :)
Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa:)
UsuńMoże jeszcze kiedyś kocyk będzie do wygrania;)
I got this web page from my buddy who shared with me
OdpowiedzUsuńconcerning this web page and now this time I am browsing this
web page and reading very informative articles or reviews here.
My blog - fast twitter followers
Że też ja przegapiłam ten post! Już więcej żadnego nie przegapię :)
OdpowiedzUsuńDziś u nas strasznie sypie, dokładnie tak samo sypało, jak chodziłam do sali dla wcześniaków, kiedy Lenka leżała w inkubatorze. Podpięta do przewodów, ledwo mogłam ją dotknąć, jednym palcem w rękawiczce. A ona taka maleńka... Długo dziś stałam przy oknie. Wiesz, ja wtedy nie obiecywałam. Bałam się, jasne, ale gdzieś głęboko wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, bo dobrze być musiało. A teraz tak po prostu, bez obiecywania, staram się jak mogę, żeby było tak, jakbym obiecała :)
Spóźnione sto lat dla synka! Słodziak z niego!
Dziękuję:) I oczywiście zapraszam częściej:)
Usuńpamiętam ,moje obiecywania z 4 miesięcy, tyle u mnie trwało - ale tak jak ty pamiętam wszystko, masz racje,ze człowiek dopiero wtedy widzi. Masz rację... jak zawsze łzę wycisnęłaś, ale taka pozytywna i po wczorajszym dniu bardzo było mi to potrzebne,żeby znowu zobaczyć.
OdpowiedzUsuńOch kochana dziękuje:)
UsuńOjej, aż mnie w gardle ścisnęło...Marcelina przyszła na świat przez cc, więc ledwo się zaczęło, a już była na świecie, jednak pamiętam jak niemiłosiernie dłużyły się minuty zanim usłyszałam od lekarza na sali operacyjnej: wszystko w porządku, 10 pkt. Wszystkiego NAJ dla Ciebie i Wiktorka!
OdpowiedzUsuńMój Wiktor też dostał dziesięć punktów.. Dopiero za chwilę zobaczyli że z oddychaniem ma problemy no i go zabrali :/
UsuńZnalazłam cię przez Klub Polek na Obczyźnie, do ktorego należę od kilku godzin. Bardzo mi się podoba! Będę zaglądać i zapraszam do mnie: http://aniukowepisadlo.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńBuziaki,
Ania
Dziękuję ! Zajrzę na pewno:)
UsuńNo i łzy mi ciekną...
OdpowiedzUsuńBuziaczki...
UsuńJa również mam łzy w oczach. Moja Mama, która niestety już jest w Niebie przeżyła śmierć synka, nie wyobrażam sobie tego... Nie chcę nawet o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńMasz cudowne dzieciaki, to prawdziwe cuda nam dane :).
Buziaki, ładny dzień dziś będzie;)
Asia