Sport to zdrowie.
Wiem to.
Każdy to wie.
Kupiłam sobie, kiedyś, rower stacjonarny.
Jeździłam na nim chyba z miesiąc. Teraz stoi i zagraca naszą sypialnię.
Co wieczór udaję, że go nie widzę i idę spać omijając go szerokim łukiem.
A rano stoję, patrzę w lustro i mówię do swojego odbicia. Dzisiaj już na pewno wsiadam i jadę.
Co?? Co mówisz??? Wiktor pyta, a Adrianka czeka na odpowiedź, patrząc na mnie badawczo. Więc powtarzam, trochę głośniej. Tym razem do nich. Mama dzisiaj wieczorem pojeździ rowerem...
OOOOooo rowerem? Ja też chcę, ja też...mówi Wiktor, Adka podskakuje radośnie. Tak ty też, ty też możesz, mówię i maluchy wracają do swoich porannych zajęć.
I historia powtarza się co jakiś czas.
A mama wcale nie wsiada wieczorami na rower.
Mama tak sobie tylko, w przypływie porannej energii, obiecuje.
Bo trzeba przecież. Dla zdrowia. Dla kondycji. Dla lepszego samopoczucia.
Obiecuje i zapomina. Że miała zacząć wieczorem, od jutra, od poniedziałku...
Obiecanki cacanki.
A głupiemu radość. Jak mówiła moja babcia.
Dziewczyny!!! Mówię do starszych córek, chwilę przed odczytaniem wyników. Jeśli zdobędziecie medale w tym biegu, to ja w następnym roku biegnę przez błoto i przeszkody na 5 km !
Rzuciłam kolejną sportową obietnicą.
W błoto, chciałoby się dodać, bo obiecanki, cacanki i tym podobne...
Kilka chwil później, oklaskiwałam moje obie córki. Podium !!! Srebro i złoto !!! W biegu na jedną milę!
Radość !! Duma !! Wzruszenie! Cały pakiet uczuć!!
Co ja zrobiłam, dotarło do mnie, gdy emocje już opadły...
Obiecałam. Głośno i przy świadkach. Starszych niż trzy i prawie dwa latka ;)
Zapamiętali.
Dzisiaj to jest w naszym domu temat numer jeden. Mama biegnie w następnym roku!!
Dzisiaj tylko lekko się uśmiecham...przerażona...
Masz babo obietnice...
Trzeba było ugryźć się w język.
Dzisiaj tylko lekko się uśmiecham
i myślę sobie, że najgorsza obietnica to nie ta, przy której trzeba się napracować, w którą trzeba włożyć dużo wysiłku, zmęczyć się i pobrudzić.
Nie ta.
Najgorsza obietnica, to ta bez pokrycia.
A ja chcę przestać takie składać.
A ja chcę przestać takie składać innym,
ale przede wszystkim sobie.
I zamierzam biegać regularnie!
Koniec! Kropka! Postanowione!
I zamierzam wygrać!
Nie medal! Chociaż kto wie? ;)
Zamierzam wygrać coś ważniejszego !
Zamierzam wygrać
sama ze sobą.
Poza tym sport to zdrowie. No przecież.
I dzisiaj.
Rok później. Inna ja. Chociaż ta sama.
Z dotrzymanym słowem.
Z medalem, chociaż nawet nie wiem gdzie go położyłam.
Gdy emocje już opadły, gdy ciało przestało boleć.
I chociaż wciąż wydaje mi się to bardzo nierzeczywiste...
Ja?? Ja tam byłam? Na starcie i na mecie? I worki ciężkie nosiłam i czołgałam się w błocie i zwalczałam swój lęk wysokości na metalowych rusztowaniach? Ja??
I nie ważne, że trzeba było zrobić 20 pompek a ja oszukałam i nie zrobiłam ani jednej :)
( to już była lekka przesada, przepraszam bardzo ;););) )
Dzisiaj mam ochotę tańczyć.
Czuję się młodsza, szczęśliwsza. Jakoś tak ;)
I chociaż rzadko bywam dumna z siebie (no cóż, ten typ tak ma),
gdy słyszę rozmowę córki z koleżanką: moja mama biegła w błocie...
to...
to wiecie co czuję...
słów więcej nie trzeba...
Na zdjęciach
Mud run i color run.
<3 Brawo! A zastanawiałam się, co z obietnicą! Dumnam! :))
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńAle super mama z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńRewelacja- gratuluje ogromnie i zazdroszcze silnej woli
OdpowiedzUsuńAch jak fantastycznie! Jesteś wielka!<3
OdpowiedzUsuńJa nie dałabym rady, jestem pewna. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńObiecanka z pokryciem - z błotnym pokryciem ;)
OdpowiedzUsuńDuma dzieci ze swojej mamy to coś wielkiego :).
GRATULUJĘ i cieszę się, bo i ja biegam :)
Mama na medal! Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie!!!! Brawa dla Was wszystkich:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, również to jak młodo wyglądasz.
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś orbitrek, świetny był w roli wieszaka na ubrania;]
Gratuluje. I podziwiam. U mnie tez jesli chodzi o sport, to obiecuje sobie, obiecuje ... I ciagle tłumacze ze nie mam czasu...
OdpowiedzUsuńGratulacje ogromne :)
OdpowiedzUsuńTo już rok??
OdpowiedzUsuńPamiętam tamten wpis ale tak jakby to było... kilka dni temu zaledwie ;-)))
Gratuluję...
Ukończonego biegu, wytrwałości, siły i dotrzymanych obietnic ;-)))